Wychowałam się na tej klasycznej animacji i mimo iż jestem już stara jak węgiel ta bajka oglądana nawet setny raz, wywołuje takie same odczucia. Chyba każdy płakał gdy malutki Simba podchodząc do stratowanego Mufasy płacze i woła: "Tato, tato". Rozdzierająca scena... Nie ma co opisywać. Ta bajka to po prostu Arcydzieło. Piosenki pod prysznicem śpiewam po dziś dzień. I nie zapomniałam...