"Król Lew" jest filmem, na którym byłem po raz pierwszy, w swoim życiu w kinie. I chociaż byłem wówczas małym chłopcem, to właśnie wtedy rozpoczęła się moja przygoda z wielkim ekranem. Lecz wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem. Myślę, że kiedy siedziałem w dużej sali, pierwszy raz w życiu, taki mały, przed ogromnym ekranem towarzyszyły mi dwie emocje. Strach i ogromna ciekawość. Trudno orzec która przeważała. Wiem tyle, że potem po strachu nie było ani śladu. Oglądając "Króla Lwa" doznałem niesamowitych wrażeń. Często mówi się o "magii kina". Myślę, że wtedy na mnie zadziałała i to z całą swą mocą (też to zauważacie? -im lepszy film, tym lepszy efekt). To było jakby mistyczne przeżycie, które wracało do mnie w kinie niezmiernie rzadko. Jeśli można tak stwierdzić, to moim zdaniem "Król Lew" rzucił na mnie czar, który do tej pory nie został zdjęty. I całe szczęście. Długo nie wiedziałem, po co wracam przez te wszystkie lata do kinowych sal. Lecz całkiem niedawno odkryłem, że wracałem i wracam w poszukiwaniu tego uniesienia, które sprawia, że widz staje się częścią jakiejś doskonałej całości, która egzystuje w zupełnie innym świecie. Mówi się że film może obejrzeć każdy i każdy może czerpać z tego przyjemność. Lecz czy wówczas filmy z przesłaniem zostają w naszym sercu i dają nam do myślenia? Myślę, że do tego brakuje jeszcze czucia tej całej "magii filmu", "magii kina". Ja miałem to szczęście, że nie musiałem się uczyć "czucia filmu", gdyż jako dziecko natrafiłem na arcydzieło. To właśnie od "Króla Lwa" wszystko się zaczęło, całe moje zainteresowanie dobrym filmem, choć ocena flimu zawsze jest subiektywna. Nie będę się już rozwodził nad tym czy było to przeznaczenie, że moim pierwszym filmem okazała się opowieść o losach młodego lwa. Może niektórzy będą się z tego śmiać, mają do tego prawo, ale wierzę głęboko, że "Król Lew" wprowadził mnie na drogę poznania filmu. Dodam jeszcze, tak trochę abstrachując od tematu, że jakiś czas temu obejrzałem ponownie to wielkie dzieło, po jakichś 10 latach, kiedy ostatni raz odtworzałem je z kasety VHS. Widząc znajome postaci, krajobrazy i spoglądając na akcję z całkiem innej już perpektywy, przypomiałem sobie wtedy o przeszłości, zaczęłem rozmyślać, wyciągać wnioski. Jakie emocje miałem w sercu w tamtym czasie i do jakich wniosków doszedłem nie zdradzę, gdyż jest to moja bardzo osobista sprawa.
Pozdrawiam
poszukiwacz