Pamiętam jak byłem na "Królu Lwie" w kinie. Miałem wtedy 8 lat, byłem wtedy w drugiej klasie podstawówki. W tym czasie film wydał mi się po prostu fajny i zabawny. Pamiętam jak na następny dzień rozmawialiśmy z naszą Panią wychowawczynią na temat filmu. Wiadomo byliśmy za młodzi na to aby dogłębnie omówić tematykę filmy. Opowiadaliśmy tylko jakie dialogi się nam najbardziej podobały, jakie sceny wywołały u nas największy śmiech. Dzisiaj po 16 latach od premiery stwierdzam że w "Królu Lwie" było wszystko co nas otacza na co dzień: miłość, śmierć, walka o władzę, zapomnienie o korzeniach, tradycji, o tym kim naprawdę jesteśmy. Nie wiem jak Wy ale ja jestem zdania, że czasami twórcy filmów w jakiś magiczny sposób przewidują przyszłość.