Po kilku latach znów obejrzałam Króla Lwa. Tym razem w 3D. Nie powala aczkolwiek fajnie było zobaczyć to wszystko jeszcze raz w innym wymiarze (trójwymiarowy Zazu przelatujący nad widzami-super). Całość nie jest jednak tak efektowna, jak oczekiwałam.
Jednak niezmiennie to cudowna historia ze wspaniałą muzyką, zabawnymi Timonem i Pumbą (taniec Hula ;D) oraz mądrym i walecznym Mufasą.
Dobrze było z powrotem przenieść się do krainy dzieciństwa.