Jako dziecko coś mi w Mufasie zgrzytało, dziś już wiem dlaczego – nie był ciepłym ojcem, tylko nadętym i apodyktycznym królem, który nawet rodzinę traktował jak poddanych. Konsekwencje? Simba dorastał w cieniu obowiązków, zagubiony między lojalnością a własną tożsamością, a Skaza stał się naturalnym buntownikiem przeciwko tej hierarchii. Ta historia niby mówi o ‘kręgu życia’, ale tak naprawde pokazuje, jak destrukcyjna bywa ślepa wiara w autorytet