Skrzyżowanie "hiciorów" Uwe Bolla z "arcydziełami" studia Asylum, czyli niskobudżetowe kino klasy "C". Z poprzednimi filmami o królu Skorpionie wspólny jest jedynie tytuł. Tanie plastikowe dekoracje z "Biedronki". Gra aktorska na poziomie pornoli. Reżyseria niczym w gimnazjalnych jasełkach. Efekty specjalne robione na domowym kompie z epoki ośmiobitowej. Fabuła równie wciągająca, co schnięcie farby na ścianie.
Reasumując, ponad półtora godziny wycięte bezpowrotnie z życiorysu. Omijać szerooookim łukiem.