wcale się nie dłużył, zgodzę się co do dobrej muzyki i ładnych zdjęć. Wciąż jednak czegoś mi brakowało i cały film nieodzownie kojażył mi się z serialami typu 'cold case'. Wydaje mi się że nie ma tu jakiejś wyrazistości, może lepszej obsady. 'Bezsenność' miała Ala Pacino i nawet R. Williamsa. 'Król rzeki' ma E. Burnsa który jest w pożądku ale nic poza tym.
Dodam jeszcze ze nie podoba mi się tytuł, a film momentami prubuje wzruszyć co się niestety nie udaje sie nawet z tą ładną muzyką. Po prostu historia w nim przedstawiona nie wywołała u mnie żadnych emocji.
Podsumowując nie wiem co mam myslec na jego temat, więc daję ocenę 5/10