Mamy początek XV wieku, trwa tak zwana wojna stuletnia ( w rzeczywistości seria wojen, które przeplatały się z latami pokoju), średniowiecze powoli chyli się ku końcowi. W Anglii rządzi nieudolny król Henryk IV Lancester, królestwo rozdzierają bunty, rebelie i problemy wewnętrzne, a za kanałem La Manche już czyhają Francuzi, gotowi wykorzystać każdą chwilę słabości. Tutaj warto zaznaczyć, że "Król" nie jest filmem stricte historycznym, a dziełem bazującym przede wszystkim na kronice "Henryk V" Williama Shakespeare'a. Wydarzenia przedstawione w filmie często rozmijają się z faktami historycznymi, ale przecież nie o idealne odwzorowanie historii chodziło twórcom. "Król" od Netflixa jest opowieścią o niemożności ucieczki od własnego przeznaczenia, o ciężarze władzy, dworskich intrygach i o okrucieństwie wojny. Oraz o przyjaźni. Książę Hal ( naprawdę znakomity Timothée Chalamet) do śmierci ojca wiódł żywot awanturnika i hulaki. Niespodziewanie szybko jego życie całkowicie się zmienia, kiedy obejmuje tron Anglii jako Henryk V. Stara się być racjonalny, rozważny i sprawiedliwy. Chalamet świetnie pokazuje emocje targające młodym królem. Henryka otaczają ludzie, którym niekoniecznie leży na sercu los Anglii w równym stopniu, co jemu. Gdy jest taka potrzeba Henryk potrafi być stanowczy i bezwzględny, gdy skazuje na śmierć swojego kuzyna i bliskiego współpracownika za spiskowanie z Francuzami. Wskutek szeregu prowokacji król decyduje się na rozpoczęcie kolejnej wojny z Francją. W tej decyzji utwierdza go jego najbliższy doradca William-w tej roli rewelacyjny Sean Harris. Ważnym aspektem filmu jest również wątek przyjaźni pomiędzy Henrykiem a Falstaffem, niegdyś sławnym rycerzem i dowódcą wojskowym, a obecnie zadłużonym rabusiem, hulaką i pijaczyną. Joel Edgerton również zagrał rewelacyjnie, jego bohater wzbudza autentyczną sympatię i naprawdę było mi żal jego śmierci pod Azincourt. Nie nazwałbym "Króla" manifestem antywojennym, ale film uderza lekko w te tematy, wojna przedstawiona w filmie jest krwawa, brutalna, okrutna, brudna. Bitwa pod Azincourt, która jest kulminacyjnym momentem obrazu, przypomina w pewnym momencie bardziej chaotyczne zapasy w błocie, niż wyidealizowane, stereotypowe, bohaterskie zmagania szlachetnych rycerzy. Naprawdę dobra praca kamery. Jeśli chodzi o aktorstwo, to na pewno na uwagę zasługuje jeszcze drugoplanowa rola Roberta Pattinsona. Szkoda, że jest go tak mało! Francuski książę, którego gra kradnie każdą scenę ze swoim udziałem, a pomimo, że jest to przerysowany, czarny charakter, nie mogłem go nie polubić. Bawił mnie też, w pozytywnym sensie, jego udawany francuski akcent. W "Królu" na bardzo wysokim poziomie stoją kostiumy, scenografia, dbałość o detale, muzyka jest piękna, podobnie jak zdjęcia. Zakończenie ma gorzką wymowę. Henryk, pomimo sukcesu, zwycięstwa i pomyślnych widoków na przyszłość, odkrywa, że tak naprawdę był ofiarą manipulacji swojego doradcy, wręcz jego marionetką. A tak wierzył w racjonalność i samodzielność swoich decyzji... Polecam ten film, świetne aktorstwo oraz aspekty wizualne i techniczne. Jak na Netlix, to naprawdę wybitny poziom.