PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=108083}

Królestwo niebieskie

Kingdom of Heaven
2005
7,2 178 tys. ocen
7,2 10 1 177758
6,4 33 krytyków
Królestwo niebieskie
powrót do forum filmu Królestwo niebieskie

Rozczarowanie

ocenił(a) film na 5

Zgadzam się z kilkoma wcześniejszymi opiniami nisko oceniającymi omawiany film. Może nie nazwałbym go tragicznym, ale na pewno bardzo, bardzo słabym.
Nie krytykuję jednak tych co sądzą inaczej. Uważam, że duży wpływ na naszą ocenę /i każdego filmu/ ma to czego się spodziewaliśmy przed obejrzeniem.
Ci, którzy nie interesują się historią, a więcej, nawet nie chcą się nią zainteresować być może uznają "Królestwo Niebieskie" za twór udany. I nie dziwię się. Bo było w nim kilka pozytywów mogących przemówić do widza. Dla jednego może być to muzyka, dla innego choćby główna męska rola. To nieistotne. Będą mieli powód by za jakiś czas do niego powrócić.
Ja należę jednak do grupy, która już przed filmem zarysowała sobie w wyobraźni pewien scenariusz. Wynikający z własnej wiedzy historycznej, zainteresowań, logiki. Scenariusz który w ogóle się nie sprawdził.
Wręcz trudno wyliczyć ilość przeinaczonych faktów /oczywiście tych, o których wiemy na pewno/, ilość brakujących faktów, sfałszowany obraz niektórych postaci /zaznaczam: niektórych!/.
W tym miejscu wolałbym oddać głos ekspertom ale nawet taki laik historii średniowiecznej jak ja po obejrzeniu zapyta:
Gdzie w tej całej opowieści arcykluczowa i arcyciekawa postać owych wydarzeń: GERARD DE RIDEFORT ?!
Owszem, przez kilka sekund przewinęło się tam paru wyżej postawionych templariuszy /narada w sali tronowej/ ale jeśli to miałoby być wszystko co się dotyczy tego pana to jest to co najmniej śmieszne !!
To samo dotyczy się RAJMUNDA z TRYPOLISU, kolejnej megaważnej osobistości. Moim zdaniem, stworzona dla niego alternatywa w postaci TYBERIASA wypada żałośnie /nie mam tu na myśli J.IRONSA, który na tyle na ile mógł, zaprezentował się dobrze/.
A co z decydującą bitwą pod HATTIN ? To co w tej kwesti pokazał SCOTT to już nawet nie jest śmieszne. O ile się nie mylę nawet nie wspomniano, że owy "Król Trędowaty" to Baldwin IV.
I tak dalej i tak dalej. A do tego dochodzi niejednokrotnie przytaczany amerykański patos, brawura, piękny sen o szczerej miłości itd..
Podsumowywując, film mogący się podobać wizualnie ale kaleki pod względem historycznym, okrojony i bez wyrazu. Amerykanie po raz kolejny /i pewnie nie ostatni/ dali dowód jak żenująco radzą sobie z typowo europejskimi /w tym przypadku euro-azjatyckimi/klimatami. Aż strach pomyśleć, że tysiące ludzi uczy się historii z ich złotego ekranu.
Wolałbym już, żeby za tego typu filmy brali się Anglicy, Niemcy czy choćby Francuzi ale niestety żadnych z nich jak narazie nie stać na tego typu wielką superprodukcję. Szkoda.

Pozdrawiam.