Lubię Johna Rhysa-Daviesa i ten film chciałem oglądnąć tylko dla niego, spodziewałem się czegoś w stylu Shoguna Mayedy, film jednak okazał się totalną klapą nawet nie klasy B ale C.
Beznadziejny scenariusz, płaska gra aktorów, od biedy jeszcze można popatrzeć na tą aktorkę odtwarzającą Portugalke, to wszystko co pozytywne, kiepskie sceny bitewne, scenografia jak z gry Super Mario Bros z lat 90, misz masz gatunków nieumiejętnie podawane, ostatnia scena walki żywcem zerżnieta z Spartacusa, nawet fruwające ninje wyglądają groteskowo i arabscy handlarze niewolników na terenie Półwyspu Indochińskiego, brakowałoby jeszcze tam Wikingów....
Czy John Rhys-Davies popadł w tarapaty finansowe i wszystko co zarobił z Władcy pierścienia przepił lub postawił na zwycięstwo swojego rodzinngo Salisbury w LM?
Nie wiemy, lepiej by wystąpił z Kasią Cichopek w jakimś równie tantednym programie jak ten gniot.