kto, no kto po obejrzeniu tego filmu będzie wiedział, że kobiecina była poliglotką, wspinała się, 2 razy okrążyła świat i naprawdę porządnie ustawiała ruchy polityczne tamtych czasów? no bo tego, że sama popełniła samobójstwo to jeszcze rozumiem, że nie musieli pokazywać, ale już wspomnieć mówiąc, że zmarła można chyba było? Nicole mnie zastrzeliła swoimi wzdychaniami i ponaciąganą młodzieńczą buźką. wkurzały mnie wszystkie fragmenty w językach arabskich, które nie były tłumaczone i rozwaliła scena, w której czytający niby po arabsku wodzą po książce palcem od lewej do prawej. chłop przez pół filmu pytał, czy jestem pewna, że to chciałam oglądać a przez drugie pół już tylko wzdychał i przewracał oczami z niemym pytaniem "za jakie grzechy".
No właśnie, też nie miałam tłumaczonych nieangielskich kwestii i też mnie to irytowało, ale to już pewnie nie kwestia filmu, tylko oglądanej kopii. I jedna uwaga: o tym, że zmarła wspomnieli w napisach po filmie ;) Nie napisali jedynie dlaczego, co jestem w stanie zrozumieć, bo ponoć tak do końca nie jest pewne, czy to było samobójstwo.
A sam film bez jakiegoś większego składu, jej podróżne były mega nudne, a te romanse mogli sobie darować albo chociaż jakoś je skrócić... Zamiast porządnego filmu biograficzno-podróżniczego dostaliśmy romansidło z Bliskim Wschodem w tle z puentą, że biedna kobiecinia nie ma szczęścia w miłości... Zdjęcia oczywiście piękne, ale to za mało żeby powstrzymać się od ciągłego sprawdzania ile jeszcze zostało do końca.