Przyznam szczerze, że tematyka "The Queen" kompletnie mie nie interesowała. Film obejrzałem więc z kinomańskiego obowiązku, aby zapoznać się z zewsząd wychwalaną kreacją Helen Mirren i nie być z tyłu podczas oscarowej gali. Sceptycznie podchodziłem do obrazu Frearsa nastawiając się na kameralny teatr jednego aktora, czy też w tym wypadku aktorki. Spodziewałem się perfekcyjnego kina. I dostałem je.
Zacznę oczywiście od dołączenia swojego głosu do pieśni pochwalnej gry Mirren. Jest ona po prostu re!-we!-la!-cyj!-na! Nie ma co tu dużo pisać, to trzeba po prostu zobaczyć!
Postać Elżbiety II nie jest jednak w filmie eksponowana tak bardzo, żeby przyćmić resztę, co mnie bardzo ucieszyło. Fenomenalna jest kreacja Michaela Sheena jako premiera Blaira. Cromwell, Syms, Jennings i reszta, nawet trzecioplanowi aktorzy, są po prostu wyśmienici. Strona techniczna bez zarzutów: bardzo dobre zdjęcia, kostiumy, muzyka. Wszystko to jednak jest mało istotne i pozostaje w cieniu genialnego scenariusza.
Sposób w jaki pokazano tę historię zasługuje na wszelkie laury i był dla mnie naprawdę pozytywnym zaskoczeniem. "Królowa" przeciwstawia tradycję z nowoczesnością, dostojne, wyuczone formy-normy z pospolitym życiem, błyskotliwy humor z uszczypliwą krytyką, a wszystko to w niebywale wyważonych proporcjach, delikatnie zakreślone, subtelnie opowiedziane. Frears jedynie pokazuje, że otwarły się pewne drzwi, nie pcha nas w żadnym kierunku. Ocena postawy królowej to głównie kwestia widza, chociaż sam reżyser bez narzucania się przedstawia nam swoją na poruszany temat opinię.
"Królowa" to kawał wyśmienitego kina, z pewnością dzieło sztuki. Wiadomo jednak, że takie właśnie filmy zbierają laury, ale nie widzów. Dzieło Freasa powinien zobaczyć każdy miłośnik dobrego, inteligentnego kina. Powinien zobaczyć i się zachwycić. Nakrmić swój artystyczny zmysł do syta. A potem? Obejrzeć jakiś film, który nie tylko da się najeść miłującej sztukę części duszy, ale po prostu da pełną satysfakcję. Oczywiście dla niektórych "Królowa" może być takim filmem. Dla mnie jednak nie jest. Ok, zobaczyłem film, który można nazwać "prawieżearcydziełem", który przejdzie do klasyki i będzie emitowany za parę lat w "kocham kino" czy innym tego typu cyklu ok. 23:00. A teraz zobaczę film, który na prawdę kocham, który ma w sobie magię i potrafi sprawić, że zapomnę o kipiącym mleku w kuchni.
"Królowa" takim filmem dla mnie nie jest, ale z pewnością jest to film wielki.9/10