Film zrealizowany bardzo przyzwoicie, aktorstwo stoi na wysokim poziomie i tutaj nie ma zupełnie do czego się przyczepić ale merytorycznie jak dla mnie jest spłycony do granic rozsądku.
Diana jako ideał a królowa Elżbieta czy książę Filip jako bezmyślne i bezczelne aroganckie staruchy.

Bardzo bije po oczach to skontrastowanie i obraz na tym nie zyskuje - tak jak chcieli pewnie twórcy. Z tematu na dobry film zrobił się jakiś średnio udany obrazek podbarwiony pod publikę. Zastanawiam się tylko po co? Żeby część widzów (ta żyjąca w świecie filmów) nabrała przekonania że Elżbieta czy Filip to staruchy nadające się tylko do likwidacji?

Nie twierdzę że film przekłamuje fakty, wszystko byłoby tu do przyjęcia poza zachowaniem kilku osób. Nie wierzę że leciwa, szanowana królowa, mająca spory autorytet i wzorowe maniery na wieść o śmierci osoby nawet nie koniecznie lubianej ma to właściwie w d.... i mówi o takim wydarzeniu jak o tym że wczoraj zupa była za słona.
Właściwie w filmie brakuje mi tylko mięsistych przekleństw z ust Elżbiety i widoku Filipa pijącego piwsko i drapiącego się po jajach przed telewizorem , w którym leci właśnie program o śmierci Diany.

Zabrakło poprostu zdrowego dystansu i w mojej opinii film dużo stracił. Ale taka dziś jest polityka, lepiej podbarwić trochę żeby więcej osób przyszło do kina.