PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=298364}

Królowie nocy

We Own the Night
2007
7,0 32 tys. ocen
7,0 10 1 32046
6,6 18 krytyków
Królowie nocy
powrót do forum filmu Królowie nocy

W sumie filmy podobne. Tyle ze jeden w latach 70 a drugi w 80. W jednym czarny mafiozo w drugim ruski.

Moim zdaniem american Gangster lepszy.

ocenił(a) film na 9
Johner

zgadzam sie z Tobą w 100% że American Gangster jest lepszy:)

ocenił(a) film na 8
Johner

Mnie We Own The Night podobało się bardziej. Lepszy klimat, lepsza gra głównego bohatera, nie wiało nudą ani przez chwilę jak dla mnie.

ocenił(a) film na 7
raphiX

Mi się oba filmy podobają ale ciutkę bardziej Królowie Nocy.

ocenił(a) film na 7
raphiX

W moim odczuciu Królowie nocy zapowiadli sie bardzo dobrze. Z zaciekawieniem zacząłem oglądać go. Jednak w połowie filmu klimat jakby uciekl. Nie wiem moze zbytnio sie dłuzył film. Jednak najbardziej podobała mi sie scena pościgu w deszczu, wtedy gdy zginął....... (nie bede psuł zabawy). Emanowała taka ponurością, bezradnością. Fakt że, Joaquin Phoenix zagral rewelacyjnie, jednak Crowe i Washington naprawde pokazali klase w American Gangster.

ocenił(a) film na 8
Johner

Jaquin miał do zagrania trudniejszą postać i spisał się doskonale. Crowe wypadł przeciętnie, bo i jego postać ciekawa nie była, a Washington jako gangster w ogóle mnie nie przekonał. Nie wiem, ale wydaje mi się, że ten facet nie mógłby być mafiozem. Niby do jego gry nie można się zbytnio przyczepić, ale może to kwestia scenariusza? W każdym razie nie czułem od niego tej emanującej charyzmy, jak np. od Ala Pacino w Scarface czy Carlito's Way.

Według mnie Królowie Nocy nie zgubili w połowie filmu klimatu. Do końca oglądałem go z zaciekawieniem, a scena w deszczu - świetna! Przed obejrzeniem naczytałem się właśnie, że film nudzi, ale mnie nie nudził chyba w ani jednej chwili. Dialogi budowały atmosferę.

Powiem jeszcze, że według mnie lepiej niż do American Gangster porównywać ten film z Departed i Heat, ponieważ bardziej mi je przypomina. Tutaj We Own The Night przegrywa z mocniejszymi rywalami, ale wcale przy tym nie leży, bo walczy z nimi całkiem zaciekle.:) pzdr

raphiX

Zgadzam się z przedmówcą. Królowie Nocy wypadają lepiej od American Gangster. Po pierwsze klimat lat 80-tych trafia lepiej do mnie. Film jest krótki bo ma niecałe 2 godziny w porównaniu z przydługim American Gangster. Aktorstwo stroi na porządnym poziomie. Scena w deszczu po prostu jedna z najlepszych scen jaką widziałem od obejrzenia filmu ma drugie miejsce po strzelaninie w Gorączce Mann`a. Naprawdę We Own The Night wygrywa. A do tego Kilar i jego muzyka. Idealne zestawienie.

ocenił(a) film na 6
BeSSoN

heh ale pytanie amrerican gangster wymiata po całości
do tego jest to autentyczna opowieść aktorów też masz lepszych akcji troche miej jednak ogląda sie wypas nie da sie usnąć co do muzyki to mamy tu nominacje do oscara przeciwko rodzimej produkcji wątpliwej renomi :D

Mati_cmg

Jak dla mnie American gangster. Mimo iż film był dość długi oglądałam go z ciekawością co sie zaraz wydarzy... natomiast "Królowie nocy" ... w połowie prawie zasnęłam... jedyne co mnie trzymało, żeby nie zasnąć była koleżanka siedząca obok...

ocenił(a) film na 7
BeSSoN

Zdecydowanie "Królowie...". Dobre role Phoenixa(!), Duvalla, Mendes. Muzyka buduje nastrój. Świetne sceny, ta w deszczu na pewno przejdzie do historii. Ekhm... no i jest jeszcze scena otwierająca film... :-)

ocenił(a) film na 8
BeSSoN

Zgadzam się. Królowie nocy jakoś bardziej do mnie dotarli :) Długość filmu też na plus, bo na American Gangster to już mnie trafiało pod koniec. Scena w deszczu jest naprawdę mistrzowska. American tez jest dobry nawet bardzo ,ale jakiś taki troszkę suchy mi sie wydawał. Może tak miało być...może miał być swego rodzaju relacją z tamtych nieciekawych czasów, ale poza obrazami ćpunów niewiele mi w głowie z niego zostało. No i muzyka Kilara pasowała jak dłoń w rękawiczkę :)

ocenił(a) film na 10
Johner

Mnie We Own The Night podobało się bardziej. Lepszy klimat, lepsza gra głównego bohatera, nie wiało nudą ani przez chwilę jak dla mnie.

ocenił(a) film na 8
Michael_van_Grand

Widzę, że zgadzasz się ze mną dosłownie w każdym słowie.:)

Johner

Moim zdaniem, mimo wszystko, lepszą fabułę i dużo lepiej zagranym filmem jest American Gangster.

ocenił(a) film na 5
Johner

Scenografia, muzyka i zdjęcia tworzące klimat jak dla mnie lepsze w "American Gangster". Podobnie zresztą jak reżyserka ("Królowie" rzeczywiście mniej więcej w połowie stają się troszkę nudnawi). Scenariusz i aktorstwo wypadają remisowo więc reasumując lepszy jest "American Gangster". Ale mogę być troche nieobiektywny bo mam słabość do filmów z Denzelem :-)))
pozdro!

ocenił(a) film na 7
Yomura

Po obejrzeniu American Gangster i przeczytaniu wielu opinii jakoby WOTN był lepszy miałem spore nadzieje co do niego. Niestety zawiodłem się. Po prostu AG to lepsza fabuła, scenariusz, reżyseria i lepsi aktorzy. Także niektóre sceny i gra aktorów w WOTN jakoś mnie nie przekonały. Nawet sam motyw z przejściem Boby'ego na "dobrą stronę" dla mnie jest taki jakiś infantylny. Owszem może gdybyśmy próbowali to zgłebiać wyszło by że to jest możliwe ale mimo wszystko mnie to nie przekonuje. Ale np to jak Frank Lucas załatwia Tango (konkurencję) albo gdy Ricchie nie bierze 2mln $ to mnie przekonuje i film całościowo jest dla mnie super. Jak dla mnie Frank Lucas Denzela Washingtona ma coś w sobie z Vita Corleone. Nie rzucam słów na wiatr bo obejrzałem obie częsci "Ojca..." w zeszłym tygodniu.

Żeby nie było że mam jakieś uprzedzenia do WOTN albo faworyzuje AG ostatnio namówiłem moją dziewczynę do obejrzenia obu a ona nie lubi (jak to dziewczyna) kina gangsterskiego. I też po obejrzeniu stwierdziła że AM jej się znacznie bardziej podobał niż WOTN. Może to dlatego że sporo jesteśmy razem ale także stwierdziła że pomysł przejścia Billego na stronę policji jest z lekka naciągany i sztampowy.

Ale zaznaczam że to moja i mojej dziewczyny opinia, którą chcę wyrazić nie wszczynając kolejnej wojny

ocenił(a) film na 8
doman18

A wiesz ,że akurat Denzel jako zły chłopiec jakoś do mnie nie przemówił. Może to przez jego poprzednie role.:)
Co do przejścia Boby'ego na jasną stronę mnie osobiście przekonuje. On kochał swoja rodzinę mimo ,że był zadziorny. A chęć zemsty jest czasami silniejsza niż wszystko. Po tym co spotkało jego i jego rodzinę jedyne czego chiał to dorwać drani. Nie mógł zostać w biznesie ,bo wszystko przypominałoby mu o bracie i ojcu. A to,że wybrał skrajnie inne zajęcie...no cóż...wydaje mi się ,że to właśnie miała byc taka osoba ,która zawsze jedzie po bandzie. No ale to tylko mój babski punkt widzenia :P
Pozdrawiam