Jest to przyzwoicie zrealizowany i zagrany film obyczajowy o życiu zwykłych amerykańskich obywateli, raczej prowincjuszy. Główny bohater stara się zostać pisarzem, ciągle coś zaczyna, ale nie napisał jeszcze, nie mówiąc - wydał, nic! (brawa dla opisu). Lwią część obrazu stanowią jego rozmowy ze schorowanymi rodzicami, bratem i dziewczynami. Uwierzcie - nie ma tu za grosz komedii! Film jest mało efektowny, ale - moim zdaniem - wart zobaczenia. Dlaczego tak niedrogich filmów nie kręci się w Polsce? Nie wiem, może chodzi o MISIA?