Genialnie zrobiony film, tylko trochę dwuznaczny- dlaczego mordercą nie zrobiono starego bezwględnego recydywisty, a młodego, zagubionego łebka?
Równi dobrze można zadać pytanie: Dlaczego mordercą nie był czarnoskóry dezerter z Ghany ?
Nie bardzo rozumiem, ale cóż. Myślę, że wydźwięk filmu byłby zupełnie inny gdyby zabijał psychol, pedofil lub stary kryminał. Wtedy by łezka wzruszenia nad bandziorem leciała wolniej...przynajmniej powinna. A w ogóle nie powinna, morderca to morderca!! Przypadkiem mu ten łom i cegła na głowę taksówkarza nie leciała. Co nie zmienia faktu, że film jest wstrząsający.
no więc właśnie chyba dlatego. że pedofilowi-psycholowi byśmy nie współczuli, więc i pytania, jakie ten film nam stawia by nie było.
Głownie chodzi o to, że scena powieszenia wg widzów nie powinna mieć miejsca, wg mnie Jacek zrobił źle i chciał naprawić swój błąd, ale już nie było takiej opcji. "Wyrok wykonać" Kieslowski specjalnie dale do myślenia, b\bo co jakby to był stary morderca, widzowie by myśleli: "Należało mu się" i tyle.
Chciał naprawić swój błąd ?! A w jaki sposób, wskrzeszając zamordowanego taksówkarza ?!
Zabójstwa z zimną krwią raczej nie da się naprawić..
Właśnie, że jemu się nie współczuje. Zabił praktycznie przypadkowego człowieka. Bez powodu. Nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Zabijał ofiarę długo, bardzo brutalnie. Dobił ją, mimo że błagała o litość. Na końcu zaś nie żałował tego, co zrobił, a po prostu bał się umierać. Chyba chodzilo właśnie o to, aby pokazać, że kara śmierci mimo, że odczuwamy ją jako w jakimś sensie sprawiedliwą pozostaje nadal czystym okrucieństwem, zaprzeczniem człowieczeństwa, zrównuje moralnie społeczeństwo dajace przyzwolenie zadawaniu śmierci mordercy z nim samym.
Tak ja to widzę.
Mi się wydaję, że 'obsadzenie' w roli mordercy młodego, normalnego mogłoby się wydawać, chłopaka jest po to, aby ukazać, że każdy człowiek jest w stanie popełnić zbrodnie - nie tylko ludzie starzy, psychopaci ( tak jak napisał autor postu).
Zgadzam się z przedmówczynią, ten chłopak nie żałował swojego czynu, próbował się usprawiedliwiać śmiercią swojej siostry, że gdyby ona nie zginęła to on by nie znalazł się w tym miejscu, w którym się znalazł. Kierował nim tylko strach, nie prosił o wybaczenie. W moim odczuciu był egoistą - doszłam do takiego wniosku po rozmowie przeprowadzonej z adwokatem. Przez cały film odniosłam wrażenie, że był złym człowiekiem, a zbrodnia, której dokonał była zwieńczeniem jego, że tak powiem zła.
Tak jest!! I jako taki opwinien zostać bezwzględnie wyhuśtany, jak zresztą znaczna częśc morderców. Tylko, żeby złagodzić wydźwięk i zmanipulować widzów wybrano własnie taką ofermę zyciową jak Jacek. W skończeniu z nim nie widzę zadnej sprzeczności - olał społeczeństwo i jego prawa, po co więc sie z nim patyczkować.