Poza faktem, że liczyłam na powrót do animacji 2D, marzyłam (och, jakże utopijnie!) że tym razem Disney wzniesie się na wyżyny kreatywności i opowie historię z drugiej strony. No wiecie, jak Dreamworksowy "Shrek" - opowieść o Królowej Śniegu z jej perspektywy. To byłoby, moim zdaniem, interesujące...ale też temat trochę zbyt ponury i dorosły, to w końcu kobieta niemogąca nikogo pokochać...
Cholera, chyba mam genialny pomysł na scenariusz.
Ten film w pewnym sensie będzie o tym. Elsa jest Królową Śniegu i nie może zapanować nad tą mocą więc wiesz ;) Film nie będzie w żaden sposób świąteczny. Co z tego, że śnieg. Sami mówili, że akacja będzie się rozgrywać w "ośnieżonej Norwegii"
"When Anna (Bell) is cursed by her estranged sister, the cold-hearted Snow Queen Elsa (Menzel), Anna’s only hope of reversing the curse is to survive a perilous but thrilling journey across an icy and unforgiving landscape. Joined by a rugged, thrill-seeking outdoorsman Kristoff (Groff), his one-antlered reindeer and a hapless snowman, Anna must race against time, conquer the elements and battle an army of frozen sinister warriors if she ever hopes to melt her frozen heart."
Jak dla mnie, to brzmi jak "Śpiąca królewna" spotyka "Czarodzieja z Oz". Ten renifer i bałwanek już brzmią jakby mieli mi działać na nerwy.
Czy o tym nie był ostatni dzwoneczek? Wróżka z Zimnej krainy i wróżka z drugiej krainy i pomimo ich różnic pokochały się itp.