Który film animowany wg was ma szansę na oscara?
Oto filmy, które zawalczą o nagrodę:
"Klopsiki kontratakują"
"Krudowie"
"Minionki rozrabiają"
"Tajemnica Zielonego Królestwa"
"Ernest i Celestyna"
"Saibi"
"Free Birds"
"Kraina lodu"
"The Legend of Sarila"
"List do Momo"
"Uniwersytet Potworny"
"O Apóstolo"
"Samoloty"
"Gekijō-ban Mahō Shōjo Madoka Magica Shinpen: Hangyaku no Monogatari"
"Rio: 2096 A Story of Love and Fury"
"Smerfy 2"
"Turbo"
"Kaze tachinu"
[Źródło Filmweb]
Uniwersytet Potworny zgarnie wszelkie nagrody, bo zasłużył. Wygra, bo w tym roku nie ma nic pokroju Shreka.
Szczerze powiedziawszy to widziałem 1/3 tych produkcji, ale jest bardzo wysoki poziom jeśli chodzi o główne wytwórnie. Na razie obstawiam "Tajemnicę Zielonego Królestwa" bo wykonaniem potraktowali mnie kosiarka trawę - poćwiartowało mnie z wrażenia!
O tutaj jest problem bo chciałabym żeby Oskara dostała Kraina Lodu,i nie że jestem pesymistką czy coś ale największe szanse ma Uniwersytet Potworny bo jest z Pixara.A on to za wszystkie filmy dostaje Oskara
A to by było słabe, bo chociaż UP mi się bardzo podobał to jednak Frozen nie jest gorszy technicznie, wręcz znakomity - te kawałki lodu - precyzyjnosc ich wykonania mnie powalila - no i niesie za sobą wiele wartości. Jestem pewna, chociaż nie ogladałam, że Kaze tachinu jest również świetne, ale zupełnie nie wiem co na tej liście robią Klopsiki....
Według mnie Turbo i Uniwersytet Potworny mają największe szanse na oscara za najlepszy film animowany.
"Tajemnica zielonego królestwa" mnie rozczarowała (no może poza animacją i dubbingiem Amandy Seyfried). Oskara nie dostanie, bo ma słabą fabułę.
Moim zdaniem wszystko rozegra się pomiędzy "Krudami", "Uniwersytetem potwornym" i "Krainą Lodu". Stawiam na "Krainę..." nie tylko dlatego, że najbardziej mi się podobała, ale na Zachodzie ma dobre recenzje i cieszy się dużą popularnością wśród widzów. Finansowo też radzi sobie świetnie.
Nie jestem chyba jedyną, która obstawia "Krainę Lodu", wydaje mi się jednak że Akademia może nas zaskoczyć...
Ja zaliczam się do tych forumowiczów, którzy widzą złotą statuetkę w rękach twórców przepięknej animacji Walta Disneya "Kraina Lodu". A ja nawet widzę Oscara dla tego filmu w przynajmniej jeszcze jednej kategorii - Najlepsza Piosenka. Utwór "Let it Go" w wykonaniu Indiny Menzel to arcydzieło :)
Oh, tak. "Let it Go" w wykonaniu pani Indiny to faktycznie arcydzieło, skoro spodobało się mojemu przyjacielowi, któremu strasznie przeszkadzały piosenki w "Krainie..." (a wersji Indiny Menzel słucha bardzo często). Podsumowując zdziwiłabym się gdyby w kategorii "Najlepsza piosenka" Oscara nie zgarnęło oryginalne "Let it Go" :)
Najlepsza bez wątpienia "Kraina Lodu" (cudo!), ale Oscara zgarnie "Uniwersytet potworny" z racji, uwaga, uwaga, bycia filmem Pixara. Jak pokazała nam rywalizacja "Meridy walecznej" i "Ralpha Demolki", w walce o Oscara tak naprawdę nieważne, który film jest lepszy. Ważne, który jest z Pixara i tyle.
Pewnie walka będzie się toczyć tylko między ,,Uniwersytetem..." i ,,Krainą...", to w końcu Disney i Pixar. Ale moim zdaniem ,,Epic" będzie deptać im po piętach, miało piękną animację.
Nie rozumiem narzekania na Pixara. Nikt nie robi tak dobrze filmów animowanych jak oni. Uwaga: nie oznacza to, że zawsze są najlepsze, po prostu nie ma w nich różnego rodzaju niedociągnięć, nawet jeśli fabuła to nie arcydzieło.
Nie obraziłbym się, gdyby w tym roku wygrał "Uniwersytet Potworny", ale trzymam kciuki za "Krainę Lodu". Disney już dawno nie zrobił tak dobrego filmu.
"Epic" odpada w przedbiegach, bo to badziew jakich mało - ok, animacja świetna, ale radochę na tym filmie może mieć tylko dziecko. O łopatologii i minimalnej ilości logiki aż mi zęby trzeszczały.
"Krudowie" byli bardzo fajni, aczkolwiek o stopień niżej od poziomu "Uniwersytetu" i "Krainy Lodu".
Może jakimś cudem Oscara zdobędzie jakieś anime? Ale to raczej wątpliwe.
Moim skromnym zdaniem ostatni naprawdę dobry film Pixara to było "Toy Story 3" (a i tak w roku 2010 bardziej od niego podobali mi się "Zaplątani" i, zwłaszcza, "Jak wytresować smoka"). Od tego czasu to co robi Pixar, to bida z nędzą, podczas gdy Disney i Dreamworks wciąż trzymają poziom. No, Dreamworks może trochę mniej, ale animacje Disneya, takie jak "Zaplątani" czy "Kraina Lodu" mają w sobie więcej piękna i uroku niż filmy Pixara miały KIEDYKOLWIEK.
No wiecie, to moje prywatne zdanie. Nie bijcie :)
No twoje, bo ja mam odmienne - jak dla mnie, to Disney nawet w swoich najlepszych latach nie zbliżył się do poziomu Pixara.
"Toy Story 3" to akurat ostatni wybitny film Pixara. Nie wiem, co się od tego czasu stało. Czekam na "Inside Out", bo ten film akurat zapowiada się na najoryginalniejszy bodaj od czasu WALL-E'ego i "Odlotu".
Dreamworks nigdy się nie zbliżył poziomem do nawet najsłabszych filmów Pixara.
A Disney robi inne filmy. Fakt, że drugi rok z rzędu wygrywa z Pixarem, ale przez wcześniejsze 10 lat, kiedy Disney był w zapaści - Pixar był bezkonkurencyjny.
"Dreamworks nigdy się nie zbliżył poziomem do nawet najsłabszych filmów Pixara."
No to, jakby Ci to powiedzieć... jesteś widocznie jednym z nielicznych ludzi, których nie urzekło "Jak wytresować smoka".
Choć OK, lepsze to było od obu części "Aut", czy "Meridy...", więc trochę przesadziłem. Ale generalnie - Dreamworks to trzecia liga, po Pixarze i Disneyu.
To zależy od stylu. Ich typowe komedie (typu "Rybki z ferajny", "Potwory vs obcy" czy "Film o pszczołach") rzeczywiście stoją daleko od Disneya i Pixara. Ale oprócz tego, Dreamworks ma też inny, bardziej bajkowy nurt typu właśnie "Jak wytresować smoka" czy "Strażnicy marzeń", gdzie od humoru ważniejsza jest warstwa emocjonalna - i dla mnie w tych właśnie filmach Dreamworks przestaje wyglądać jak "trzecia liga". Podobali mi się też nawet "Krudowie", bo choć fabuła była słabiutka, to ogólny klimat jakoś mi przypasował, za to zwiastuny "Turbo" były dość zniechęcające i obudziły we mnie myśl: "Oho, niestety chyba wraca stary Dreamworks".
Pixar, powiem to szczerze, zawsze był chwalony (przynajmniej przed "Autami 2"), a nie zawsze do mnie trafiał. To, co stworzyli dobrego to, w moim prywatnym odczuciu, trylogia "Toy Story" (zwłaszcza trójka wymiata), "Gdzie jest Nemo", "Ratatuj", "Wall-e", no i przede wszystkim "Iniemamocni".
Ale już np. tak uwielbiane przez wszystkich "Potwory i s-ka" nigdy mi się zbytnio nie podobało (ot, dwa potwory przez cały film uganiają się po fabryce za dzieciakiem - nic specjalnego), a "Auta" (również ponoć tak lubiane) były po prostu nudne, co naprawdę rzadko zdarza się filmom animowanym z dużych wytwórni. "Odlot" też pozostawił niedosyt. Miał niezłe elementy (prolog czy same postacie ptaszyska i psa), ale jako całość mnie nie urzekł (no wiem, że jestem w mniejszości).
Disney był mistrzem nad mistrze w latach '89 - '99, potem znalazł się w głębokiej zapaści z tymi wszystkimi szajsami typu "Rogate ranczo" czy "Kurczak mały", a potem znów wypuścił kilka arcydzieł ("Piorun", "Zaplątani", "Kraina lodu").
Obawiam się, że teraz, gdy Disney wydostał się z tego dołu, Pixar do niego wlazł. Cóż, następne lata pokażą, jak się sytuacja rozwinie...
"Auta" rzeczywiście nudne i dość słabe, ale "Odlot" uwielbiam, a "Potwory..." lata temu sprawiły mi wiele frajdy, więc...
Chyba rzeczywiście jest jakaś zależność między zwyżką formy Disneya i spadkiem formy Pixara - John Lasseter, twórca Pixara, jest od paru lat dyrektorem kreatywnym (czy kimś takim) w Disneyu - i właśnie od tej pory Disney zaczął znowu robić lepsze filmy, a Pixar - gorsze.
Niemniej "Uniwersytet Potworny" uważam za całkiem udany, a "Merida..." i "Auta 2", choć słabsze, to też nie była jakaś straszna tandeta.
"Merida..." strasznie mi się podobała gdzieś tak do połowy. Była tam masa świetnego humoru i świeże, dobre przedstawienie relacji matki i córki (rzadki temat w animacjach). Potem zrobił się fajny tajemniczy klimacik (błędne ogniki - naprawdę fajne), potem wyskoczyła całkiem zabawna wiedźma, no i... tyle. Od momentu zeżarcia tego ciastka przez matkę nagle wszystko zrobiło się dość nijakie. Zawiódł mnie ten film nie dlatego, że był zły, ale dlatego, że po pierwszej połowie zanosiło się na coś naprawdę bajecznego, a tu wszystko siadło...
No i ile razy jeszcze można oglądać w animowanym kinie to samo w tak krótkim czasie - człowiek zmieniony w lamę (Nowe szaty króla), w niedźwiedzia (Mój brat niedźwiedź), w żabę (Księżniczka i żaba) i teraz... znowu w niedźwiedzia?!
Od dawna jestem zaskoczony wysoką oceną Jak wytresować smoka. Muzyka jest fenomenalna i sceny ze Szczerbatkiem i chłopakiem też (nazwijmy je ogólnie wątkiem przyjaźni), ale reszta filmu przeciętna. Toy story 3 było lepsze (choć nie miało takich pojedynczych momentów jak spotkania chłopaka ze smokiem w tej dolinie). Ale już Zaplątani wręcz miażdżą te dwa filmy.
"Zaplątani" czy "Kraina Lodu" mają w sobie więcej piękna i uroku niż filmy Pixara miały KIEDYKOLWIEK"
Dokładnie. Pixar NIGDY nie był tak dobry jak te dwa filmy.
"Zaplątani" to jednak takie sobie kino. "Kraina..." znacznie lepsza, ale też się nie umywa do "Ratatuja", "Odlotu", czy "Toy Story".
Serio? Jednak ludzie mają różne gusta :)
Dla mnie Zaplątani to najlepszy film animowany w historii. Jak oglądałem pierwszy raz ten film, to nie wiedziałem gdzie jestem.
W Odlocie najlepsze jest pierwsze 10 minut, potem jest coraz gorzej. Dobry jest też pomysł z tym domem na balonach, ale...to nie Pixar wymyślił. Zerżnęli to z jakiejś studenckiej krótkometrażówki. Ratatuj fajny, a Toy Story każda kolejna część lepsza od poprzedniej. Dla mnie Pixar jest takim Messim animacji. Obojętnie jak Messi gra i czy w danym roku są lepsi od niego (bo często są), on i tak zgarnia Złotą Piłkę. I tak samo Pixar zgarnia Oskara, choć są lepsi. Pixar dla mnie to rozrzut poziomu jak kombajn. Od cudownego Wall-E do takiego syfu jak Auta. U mnie oceny ich filmów bodaj wyczerpują cała skalę ocen 1-10. :)
Jeśli sympatia do Pixara nie zwycięży (jak w tamtym roku - kiedy miał wygrać disneyowski "Ralph Demolka", a zwyciężyła pixarowska "Merida Waleczna") to kandydatów jest dwóch: "Kraina lodu" i "Kaze tachinu" (nowy film Miyazakiego). Reszta nie ma szans. :)
Ralph przegrał z wtórnym gniotem Meridą - więc logiczne, że Kraina nie ma szans. A Turbo, czy Krudowie to koło szansy nawet nie leżeli, więc po co nich w ogóle wspominać. Epic to szczerze mówiąc nawet nie zbyt mi się podobał. Jak dla mnie to i Minionki Rozrabiają mogą wygrać, mam to gdzieś bo 'oskary' przestały być wiarygodne lata temu. Bywają nawet sytuacje, że nominacje do oskarów pokrywają się z malinami, więc o czym tutaj mówimy...
Jest teoria, która twierdzi, że "Ralph..." przegrał, bo średnia wieku w Akademii jest zbyt wysoka, żeby ktokolwiek miał tam sentyment do gier komputerowych, a "Merida..." to poniekąd disneyowski film (choć od Pixara) - jeszcze jedna "księżniczkowa" opowieść, jak "Kraina lodu" (choć oczywiście "Kraina..." znacznie, znacznie lepsza), więc może to wszystko "Krainie..." bardzo dobrze zwiastuje?
W sumie fajnie by było, gdyby Disney dostał wreszcie PIERWSZEGO Oscara za najlepszy film animowany, bo to już śmieszne się robi, że najbardziej legendarna wytwórnia animacji jeszcze tej kategorii nigdy nie wygrała.
A Pixarowi zdarza się przecież przegrywać. "Auta" przegrały z "Happy Feet", a "Potwory i spółka" ze "Shrekiem". W sumie - skoro nie nagrodzili "Potworów..." to dlaczego mieliby prequel "Uniwersytet Potworny"? ("Uniwersytet..." bardzo dobry i jeśli wygra nie będę narzekać, ale trzymam kciuki za "Frozen", zwłaszcza, że Miyazaki, którego film "Kaze tachinu" zdobywa na razie najwięcej nagród krytyków, ma już Oscara za "Spirited Away").
Może coś w tej teorii jest, ale z drugiej strony "Merida" wygrała przecież większość innych nagród. Spośród nagród w miarę ważnych chyba tylko Annie za film roku nie dostała.
To że Disney nie ma jeszcze Oscara w tej kategorii to tylko jego wina - za słabo lobbowali za wprowadzeniem tej kategorii w latach 90 ;) Wtedy by wygrywali jak Pixar.
Też fakt. Zatem czas najwyższy naprawić stary błąd.
Co prawda nagradzano już takie przeciętniactwa, jak "Happy Feat", czy "Merida..." i takie badziewia, jak "Shrek", więc ta kategoria to nie jest raczej "wyznacznik jakości", niemniej fajnie by było, gdyby Disney wreszcie zwyciężył.
Przecież Shrek był tak przełomowy, że gdyby wygrały Potwory - które były takie po prostu średnie miały z nim wygrać, to była by to jakaś żenada...
"Shrek" to badziewie, "Potwory..." oczywiście znacznie lepsze, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, Akademia myli się często - to po prostu jedna z jej wielu pomyłek. Życie.
Shrek był przełomowy, wcześniej nie było komedii animowanych tego typu - za to był Oscar, i nie była to żadna pomyłka.
Poniekąd był, nie przeczę: pokazał (po dekadzie, w której słowo "animacja" równało się "film Disneya"), że Disneya można parodiować, a filmy dla dzieci mogą być bardziej idiotyczne i wulgarne. Problem polega na tym, że w tej swojej "przełomowości" "Shrek" był dość nieudolny - fabularnie nieciekawy, z humorem dość jednak żenującym. I w sumie nie wpłynął w najmniejszym stopniu na ogólny obraz współczesnej amerykańskiej animacji - jedynie późniejsze filmy wytwórni Dreamworks czerpią z jego rzekomego "jajcarstwa" garściami, a cała reszta wytwórni trzyma się jednak swoich, znacznie bardziej wyszukanych stylów.
Tak więc w 2001 rzeczywiście mógł "Shrek" wydawać się czymś nowatorskim i wartym Oscara, ale po 12 latach nie ma innego wyjścia, jak tylko stwierdzić, że taka opinia była nieuzasadniona, co zrewidowała przyszłość. Tymczasem "Potwory..." to wciąż kino co najmniej solidne i interesujące, choć oczywiście najlepszy okres Pixar miał jeszcze wtedy przed sobą.
No widzisz - akurat w tym czasie fabuła była wystarczająco dobra, i szokująca aby miliony ludzi zakochały się w tym filmie. Z resztą Shrek to komedia - a jak wiadomo, w komediach nie fabuła jest najważniejsza. Humor to kwestia gustu - Tobie mógł nie pasować, ale mnie całość rozbrajała.
Twierdzisz, że jedynie filmy dreamworks z tego czerpią - jesteś w błędzie. Pamiętasz Ralfa Demolkę? Pioruna? Auta 2? Trochę tego jednak było, musisz przyznać. Z resztą Shrek pokazał, że "bajka" nie musi być TYLKO dla dzieci, ale cała rodzina może się na nich dobrze bawić, czego nie można było powiedzieć o chociażby ToyStory - genialnym filmie konkurencyjnego studia.
Potwory niczym szczególnym nie zaskakują - popatrz na inne produkcje - z masą nawiązań, i uśmieszków w stronę widza. Potwory i Spółka to jak dla mnie zwykła bajka niczym się nie wyróżniająca. Shrek jednak nadal ma coś w sobie. Oglądałem go z całą rodziną, po uprzednim seansie w szkole - gdzie wszystkim bez wyjątku się podobał.
Potwory, i Shrek to produkcje dla dzieci i nastolatków - być może masz inny punkt widzenia, i inaczej patrzysz na całość. Jak dla mnie to Potwory są po prostu gorsze i nijakie w porównaniu do Shreka. Tak jak i 12 lat temu, tak i teraz.
Jak dla mnie to Oscar dla Shreka był czymś nieco szokującym samym w sobie - bo nie często Komedie dostają Oscara... :)
"Piorun" to jednak dość disneyowski film, mimo wszystko (urocze zwierzaczki w opałach, oczywisty morał itp. itd.), a "Auta 2" bardzo pixarowski. :P "Ralph..." rzeczywiście dość zaskakujący, jak na Disneya, ale powiedziałbym, że to mix Disneya i Pixara, Dreamworksa nie ma tam wcale. :P Jednak Disney robi wciąż produkcje przede wszystkim dla dzieci - i nawet jeśli mruga okiem do starszego widza (choćby tekst "Możesz powiedzieć, że na Ciebie poleciałam" w "Krainie lodu") to są to w gruncie rzeczy mrugnięcia dość... niewinne. Takie, po których można się uśmiechnąć, że się je ROZUMIE (lepiej od 5-latków na fotelu obok), ale raczej nie wywołają histerycznego, chutliwego chichotu. :P
Pixar robi filmy dla wszystkich grup wiekowych, ale w inny sposób niż Dreamworks. Podoba się dorosłym ze względu na nietrywialną fabułę i poważne traktowanie dorosłego widza, a nie ze względu na cięty, czasem wręcz prostacki humor. :)
Niektóre filmy Dreamworks mi się podobały, nie powiem, że nie, ale fanem nie jestem. :) A "Shreka" nie lubię. :P
"Shrek" przełomowy, bo twórcy nawalili nawiązań i humoru niewiele odbiegającego od "Strasznego Filmu"? No chyba nie.
Nie rozumiem też, dlaczego niby masa nawiązań miałaby być wyznacznikiem jakości. Żeby tylko twórcy od tego ciągłego mrugania do widza nie dostali tiku nerwowego ;).
Tak samo stwierdzenie, że to właśnie DreamWorks pokazał, że animacje wcale nie muszą być tylko dla dzieci cokolwiek nie trafione. Przecież kilka lat wcześniej Disney wypuścił "Dzwonnika z Notre Dame" - bodaj najbardziej rozerotyzowaną "animację dla dzieci" w historii. Jednocześnie tak sprytnie poukrywał te podteksty, że zdałem sobie z nich sprawę dopiero po latach, jak ponownie "Dzwonnika" obejrzałem.
Przełomowe to było "Toy Story" - nie dość, że technika nowa, to jeszcze kompletnie zerwali ze standardem tamtych czasów - baśnie, księżniczki, książęta i zwierzątka, i pokazali, że równie dobrze mogą się sprzedać odjechane pomysły. A i nawiązań też było sporo. Bez "Toy Story" nie byłoby "Shreka".
Co do dyskusji o wyższości "Potworów" nad "Shrekiem" - ciężko mi rozsądzić, który film bardziej zasłużył na Oscara. Może faktycznie "Shrek" dzięki swojej przebojowości, gówniarskiemu humorowi (no, jakby nie patrzeć, był to jakiś powiew świeżości) i tej masie nawiązań. Ale jak napisałem wyżej - nie czyni go to w żaden sposób przełomowym. "Potwory i spółka" to też przecież komedia i o tyle fajna, że humor jest silnie sprzęgnięty ze światem przedstawionym. Tutaj śmieszność gagów wynikała z ich absurdalności, a nie rubaszności. Mnie w każdym razie taki humor znacznie bardziej odpowiadał. Poza tym, to standardowy pixarowy film - na swój sposób kameralny, wypełniony szalonymi pomysłami
Co nie zmienia faktu, że Dzwonnik to zwykła bajka, która nawet nie przypadła mi do gustu - a Shrek, to komedia. Naucz się proszę czytać ze zrozumieniem. Jeśli Potwory to komedia, to chyba znamy różne definicje tego słowa. Nie porównuj Shreka, czy Madagaskaru do Potworów czy Odlotu bo różnicę widać ostrą. Shrek pokazał, że animacje to nie muszą być "bajki", nie muszą nawet być z gatunku familijnego, i o to mi właśnie chodzi.
Kung Fu Panda, Auta czy Piorun to niby też komedie, lekkie parodie - ale bardziej familijne, bajkowe... porównaj je do chociażby "Turbo" - od razu widać, że to drugie jest parodią różnego rodzaju filmów, i twórcy postawili nacisk na gatunek "komedia", a nie "bajka" czy "familijny" a i grupa docelowa to nastolatkowie, a nie dzieci.
Z resztą ja osobiście nie przepadam za bajkami Pixara, wolę DW i Disneya
Ja się nauczę czytać ze zrozumieniem, jak ty nauczysz się pisać zrozumiale. W końcu sam napisałeś, że na "Shreku" może się dobrze bawić CAŁA rodzina. Lepszej definicji filmu familijnego nie znam.
Poza tym, nie jestem w stanie traktować "Dzwonnika" jako zwykłej bajki choćby przez muzykę - ta zawsze wbija mnie w fotel.
Tak, "Potwory" to komedia, widać to jak na dłoni. Bardzo mi przykro, że poskąpiono ci poczucia humoru.
Ok, masz rację - nigdy nie spojrzałem na "Shreka" jak na film animowany, którego grupą docelową nie były dzieci.
LOL to masz złą definicje bo grupą docelową kina familijnego są dzieciaki i młodzież. Fakt, niby istnieje podział różne gatunki takie jak "Film dla młodzieży" "Film Familijny" "Film Dla dzieci" ale wszystko to tak na dobrą sprawę nazywamy filmami familijnymi co z resztą nawet na filmwebie możesz zobaczyć.
Skoro już wyjaśniliśmy, że pisałem w zupełnie innym kontekście którego nie zrozumiałeś to wyjaśnię jeszcze coś.
Do tamtej pory (nie liczę anime) przeciętne osoby dorosłe nie były nawet brane pod uwagę przy kinowych animowanych megaprodukcjach. Potwory i spółka, to bajka dla dzieci i fanów animacji.
Z resztą powiem Ci to na przykładzie 'z mojego życia' - nie wyobrażam sobie aby mój ojciec albo którykolwiek znany mi jego rówieśnik był zainteresowany oglądaniem 'Potworów i Spółki z własnej, nieprzymuszonej woli.
Shrek zmienił sposób postrzegania kinowych filmów animowanych przez ogromną ilość osób + pokazane w nim zostało to, że "animowane" nie oznacza "bajka" i fakt, iż tego nie rozumiesz bardzo mnie dziwi.
A poczucie humoru to mam, z tym, że Potwory i Spółka to tylko bajka, a nie komedia - mogą ją oglądać fani filmów animowanych, i dzieci. Shrek natomiast był kierowany do szerszego grona, aniżeli 'rodziców z dziećmi'. Fakty są takie, że jak byłem na 'mrówce Z' - to na sali nie było ani młodzieży, ani dorosłych bez pociech. Pojawienie się Shreka wiele zmieniło pod tym względem, przynajmniej w Polsce.
Z resztą o czym ja będę z Tobą rozmawiać, skoro ckliwą bajkę, z masą infantylnych wątków, morałami charakterystycznymi dla produkcji "7-12", a nawet dramatycznymi i niekiedy poważnymi wątkami, i tak dalej nazywasz komedią, i porównujesz do produkcji która właśnie komedią jest, a nawet parodią znanych bajek i której nawet nie da się na poważnie odebrać nawet gdyby ktoś bardzo chciał.
Poczytaj sobie lepiej o różnicach w poszczególnych gatunkach, a najlepiej to daj mi już spokój, bo wyjaśnianie takich oczywistości jest strasznie męczące.
To bardzo smutne, że trzeba było żartów o pierdzeniu, by kupa ludzi zorientowała się że animacje nie są tylko dla dzieciaków.
Widzisz, nie potrafię tego zrozumieć, ponieważ jak pisałem twórcy już wcześniej uwzględniali dorosłych. I nie, "Dzwonnik mi się nie podobał" wcale nie jest dobrym kontrargumentem.
Ale co ty mi będziesz wmawiał, że Potwory nie są komedią, skoro cały czas na nich rechotałem.
Jeśli lubisz bajki i cieszysz się podczas ich oglądania, to już raczej kwestia Twojego gustu, a nie faktu, czy coś jest komedią czy nie. Potwory i spółka mogły by ewentualnie komedią być - dla 7 latków. Z resztą pewnie nie miałeś wiele więcej latek podczas seansu "Potworów i Spółki". Po za tym to, że w filmie pojawia się coś śmiesznego, nie czyni go odrazu komedią, a czepianie się, że Ogr który sam w sobie ma być straszny i obleśny pierdzi (co też było fenomenalne, bo do tej pory takie zachowanie raczej nie pojawiało się w produkcjach animowanych) sprawia wrażenie żenującego żartu. Widać, że skończyły Ci się jakiekolwiek argumenty, nie potrafisz ustosunkować się do moich wypowiedzi, i wymyślasz bzdury. Dodam jeszcze, że fakt, iż cieszyłem się podczas seansu Króla Lwa, i śmieszli mnie Timon i Pumba nie czyni z tej bajki Komedii.
No ale nie ważne, nie mam zamiaru polemizować, a odpowiadanie na Twoje wypowiedzi na chwilę obecną uważam za kompletną stratę czasu.