Naprawdę dobry, mocny kryminał/thriller, z gatunku tych, których "dzisiaj się już nie kręci". Scott Frank osadził akcję swego filmu pod koniec lat 90. i do stylistyki kina z tamtego okresu też nawiązuje. Nie będzie więc komputerowych efektów na każdym kroku, postaci nie korzystają z komórek (wreszcie ktoś, kto stwierdził, że te g... w kadrze wyglądają szkaradnie), nikt nie podnieca się tabletami itd., itp. Na pierwszym planie mamy bohatera "z przeszłością", byłego policjanta - alkoholika, który w pewnym momencie życia pić przestał. Pomaga on dilerowi narkotykowemu odnaleźć morderców jego żony. Klimat jest dosyć ciężki, "brudny", że się tak wyrażę. Nie zabraknie też przemocy, choć nie można tu mówić o epatowaniu nią. Jest ona raczej po prostu naturalnym elementem przedstawionego świata. Niby nic odkrywczego to nie jest, lecz wciąga i trzyma w napięciu. Mi miejscami przywodził nastrojem (a po części i tematyką) moje ukochane "8mm" - tamten film również został zlekceważony przez krytykę, pomimo, że w swojej lidze była to nad wyraz udana rzecz. Z tego, co widzę, na wielką karierę w kinach "A Walk among the Tombstones" liczyć nie może, zapewniam jednak, że sięgnąć warto.