Troche wpadek typu, porywacze zgodzili sie stanac oko w oko a nie jak wczesniej kazali zostawic
torbe..glupota...nastepna glupiota w koncowce zostaw dilera sam na sam z bandziorem..i jeszcze pare
glupot.
Wcześniej była scena, że wkładali do szuflady ileś tam par kajdanek, pewnie z kluczykami. Jak Neeson wraca do domu, to widać tę rozwaloną szufladę na podłodze.
Film całkiem dobry. Nie doszukiwałbym się błędów i braków.
No ok - fabuła wymagała tego żeby się uwolnił, ale chyba ręce miał skute z tyłu do rury - więc??? - jak i czym sięgnął kluczyk ;))
Nogą wysunął szufladę, wysypał zawartość, narzucił kajdanki z kluczykiem na but, butem popchnął kajdanki pod ręce z tyłu i odpiął.
Przecież logiczne :)
To tak, jakby teraz rozkmniniać, czy TJ faktycznie nie mógł zmoknąć i czy jak czekał na deszczu na skrzyżowaniu, to na ile gorzej się poczuł.
Aż chyba jeszcze raz zerknę jak on był skuty ;))
Tj nie mógł się chyba wychłodzić a nie zmoknąć.
Nie zwróciłem uwagi na porę roku - może to był ciepły letni deszcz - przecież Lusia była w łapciach na cmentarzu ;)
Neeson ma grubą, brązową, sztruksową kurtkę za dupę z wysokim kołnierzem. Skoro takiemu twardzielowi jest zimno, to innym też :)
Peter Kristo pił, palił i ćpał, a w kurtce i czapce chodził. Chociaż on chudy był...
Dobra, starczy :)
Tak tylko tuż przy biegnącej pionowo rurze stoi przytwierdzony spory grzejnik,więc trochę musiałby się nagimnastykować,by tego dokonać,a raczej czas nie był jego sprzymierzeńcem-raczej sądzę,że mamy w tym przypadku z uwolnieniem,które w kilku produkcjach było pokazywane,a więc poprzez ,,wybicie kciuka'' i wtedy jedną wolną ręką mógł sięgnąć po kluczyki z szuflady,choć i tu trzeba byłoby się zastanowić po co ją nogą otwierał-strasznie niejasna sytuacja...
A wyjaśnij, jak ty uwolniłeś się z kondona i zapłodniłeś swoją matkę? No proszę...
Dla mnie sporym brakiem jest zbytnie uproszczenie w kwestii znajdowania śladów porwania Carrie. Gość przyjął zlecenie, przeszedł się na ulicę, gdzie stał wcześniej porzucony samochód i nagle bez problemu trafia do dużej ilości osób, która ją kojarzyła, była świadkiem porwania, widziała jak ją wcześniej obserwują (swoją drogą skoro tyle osób to zauważyło, to ktoś mógł jej szepnąć słówko na ten temat)... Nie wiemy czy to Kenny mu podał informacje o trybie życia żony (choć z reguły osoby jego pokroju rzadko kiedy interesują się tym, gdzie żona robi zakupy), nie widzimy, czy musi zaczepiać więcej osób, czy ma tak wyrobiony instynkt, że każdy typ jest trafny. Ot, spaceruje po mieście, a ślady i dowody same pchają mu się pod nogi.
Nie podobało mi się mieszanie wątku kryminalnego z dramatem życia samotnego chłopca, nad którym trzeba popracować, by wyszedł na ludzi. Nie przekonała mnie postać TJa, chociażby w sytuacji w knajpce, gdzie jedli - jeśli ktoś nie do końca ma dach nad głową i w ogóle kiepsko u niego z pieniędzmi, to jeśli już da się zaprosić na kolację, to zje wszystko do ostatniego okruszka, a nie zostawi 1/4 posiłku. Zbyt przewidywalne było też porwanie dziecka; w sensie wtedy od razu było wiadomo, że kolejna ofiara przeżyje. To znaczy i tak było wiadomo, że główny bohater jakoś zapobiegnie następnej śmierci, ale wybór dziecka uczynił całość jeszcze bardziej oczywistą.
Ogólnie film ujdzie, ale liczyłam na coś lepszego.
Co za pieprzenie. To nie jest wpadka reżysera czy filmu, a po prostu tak przebiegała dalej fabuła.
Zanim się spotkali face to face, Matt znał już tożsamość jednego z nich, więc wtf?
Zostawił go sam na sam, ponieważ Matt dał mu do wyboru dwie opcje.
Albo go odpali albo postanowi wsadzić za kratki.
Dziwi mnie tylko zachowanie, że go zostawił aby oglądać sobie dom.
Ktoś tu chyba nie oglądał uważnie filmu.
I żeby nie było, jakbyś uzasadnij krytykę co do głupich scen czymś sensownym, to spoko.
Ale tak?
Napiszę coś bo napiszę...
Moja ocena i tylko moja. Taki byl scenariusz i tyle. Osobiscie nie podobaly mi sie te naiwne zagrania i tyle. I nie pieprze jak pisze, wiec zważ na język.
Film strasznie przewidywalny. Chyba za dużo tego typu się naoglądałam.
-Przed spotkaniem na cmentarzu mówi do TJ "Tylko siedź e aucie" - już wiadomo że coś odwali.
-Kiedy zostawia Kennego sam na sam z porywaczem, wiadomo że zaraz coś się stanie, przecież film nie mógł się skończyć tak że to Kenny zabija porywacza, tylko musiała to zrobić gwiazda, czyli Liam.
-Liam, niezniszczalny. Boss narkotykowy nie potrafił załatwić sprawy sam, zatrudnia podstarzałego detektywa, który jest nieustraszony i nieśmiertelny, od razu wpada na tropy.
-Wiele niedomkniętych wątków, co tak naprawdę kierowało porywaczami? Skąd się wzięli? Bo tłumaczenie że po prostu byli świrami, mnie nie satysfakcjonuje :)
Mimo że Neeson to legenda, to nudzi mnie oglądanie starszych Panów próbujących być pociągający, i zachowujący się jak nastolatki. To samo jesli chodzi o Arnolda, Stallone'a, Harrisona Ford'a itd.
Na filmie nie zasnęłam, to jest plus, ale oglądając go wiem że już ten wątek widziałam kilkanaście razy. Jeśli chodzi o tego typu filmy tu już bardziej polecam "Labirynt".
E no nie przesadzaj. Starsi panowie sa pociągający. Widać, że jeszcze jestes w nastoletnim wieku :) Film oczywiście przewidywalny a liam robi za rambo :)
23 lata to u Ciebie nastoletni wiek? ;) Myślę że mam zdrowe odruchy. Nie kręcą mnie 70letni dziadkowie.
Rozumiem fajnego 40stolatka, ale panowie pod 70tkę to patologia, żeby się młodym dziewczynom podobali.
faktycznie Liam ma juz 62 lata. Myślałem ze jest młodszy z jakies 10 lat, ale jak na tyle lat to i tak dobrze wyglada.
Ty mozesz nie dozyc tyle co liam bo cie chemia zeżre..a względem mnie to jesteś nastolatek żołtodziób i goowno wiesz o zyciu...szczegolnie wtedy kiedy nauka lezała na pysk.
62 to nie pod 70..bedziesz mial 32 i od 16letniego uslyszesz ze jestes stary buc
Gówno wiem o życiu. Nastolatek żółtodziób. Gdzie przeczytałaś moją biografię, że wiesz o mnie lepiej ode mnie samej?
Ale dajmy sobie spokój, z doświadczenia wiem, kiedy ktoś zaczyna wyzywać bez powodu, to zwykły burak internetowy i inteligencją nie grzeszy, i nie ma co kontynuować rozmowy. Skończyłam.
Trochę koleżanka nie ma racji, bo akurat w tym filmie Liam nie był niezniszczalny i nieśmiertelny, chyba niezbyt uważnie oglądałaś. Jak chodzi o "Uprowadzoną", to się zgodzę, ale nie tu. Idealnie wpasował się do roli, a trzyma się dobrze, więc kogo ma grać? Pensjonariusza domu starców? Bez przesady. Ja akurat lubię filmy z dziadkami epoki VHS, którzy powracają w chwale na ekrany, tym bardziej, że Ci obecni, młodzi, to w większości typowe aktorskie drewno.
Film dobry i poprawnie zrealizowany i zagrany, choć nie sili się na oryginalność.
"Film dobry i poprawnie zrealizowany i zagrany, choć nie sili się na oryginalność."
He...he..he ale z ciebie żartowniś.
Mnie film trochę zmęczył, Był dość ciekawy, ale realizacja była średnia. Nie tak dawno oglądałem 8mm i film z Nicolasem Cage'em jest 2-3 półki wyżej. Gdybym nie oglądał go tydzień przed obejrzeniem obrazu z Liamem, to pewnie ocena byłaby nieco wyższa.
Nie nazwał bym tego głupotą. To po prostu scenariusz, musi być jakiś zwrot akcji, napięcie, jakiś ciekawy finał, inaczej film byłby do niczego. Głupotą natomiast w moim mniemaniu było danie "snajperki" ćpunowi.
To, że zgodzili się spotkać oko w oko to jeszcze nic. Najbardziej nieprawdopodobne jest to, że pozwolili mu wybrać miejsce spotkania, a tym samym obstawić teren swoimi ludźmi. W jednej chwili dali sobie odebrać inicjatywę, a taka amatorszczyzna raczej do tych gości nie pasowała.
Psychopata myśli trochę w inny sposób niż człowiek zdrowy psychicznie (m.in. jest pewny swojej nieomylności i kompletnie się gubi, jak ktoś zmieni sposób gry).
Ale przynajmniej wpadka udana a ciebie chyba z kilka razy wywalali w kondomie za okno