Tak prawdę mówiąc, to pierwszy raz od dawna a jestem szczerze zafascynowany kinematografią, końcówka dosłownie wbiła mnie w fotel. Bill strzelający we wszystko co się rusza w rytm groteskowej opery? Totalna ekstaza. Bill celujący przez samego siebie w przeciwnika? Woah. No dosłownie cała akcja po powrocie z Zaświatów kompletnie mnie rozwaliła i trzymała cały czas w napięciu, pomimo oczywistego wyniku końcowego. Wiadomo, Eric Draven wybije każdego, co do jednego, dokładnie tak jak powiedział. Ale w jaki sposób? Bezwzględny, brutalny, naturalistyczny, ale kontrastując ze scenami z opery, bardzo… finezyjny.
Sama budowa świata przedstawionego w filmie jest ciekawym rozszerzeniem do poprzednich odsłon. Widzimy Zaświaty j.w., Eric ma realnie, fizycznie z nimi kontakt. W momencie jego „przemiany”, mamy elementy dark fantasy. Gdy powraca, to już kompletna rozróba.
Film ma definitywny podział na segmenty, dostajemy dłuższe backstory Erica i Shelly. Tutaj mam mieszane odczucia i chcę dlatego dopiero teraz się skupić na mojej ocenie tej „gorszej” części fabuły. Relacja między głównymi bohaterami wydaje mi się dość płytka, zabrakło mi też w sumie… czegokolwiek o nich? W sensie realnie dwa zdania może poszły na temat ich przeszłości a skoro ten segment tak bardzo został rozbudowany to fajnie byłoby trochę pogłębić te postacie. Szczególnie, że Eric Billa Skarsgårda naprawdę ma niesamowity potencjał.
Design na początku naprawdę mnie odstraszył, ale udało mi się do niego przekonać i w sumie mega mi się podoba makijaż. Trzeba tu zaznaczyć, że dużo sensu jest w tym, że jest taki „nieidealny”, bo chłop jest jakby załamany psychicznie, więc wziął co miał pod ręką i napaćkał w przypływie fali obłędu. To podobna sprawa jak z makijażem Batmana Roberta Pattinsona. Po prostu jest to realistyczne, bo te specyficzne kreski u „Kruka” a powiem to jako osoba, która sama wielokrotnie już cosplay’owała postać Erica - są cholernie trudne i wymagają bardzo mocnej precyzji. Także mi wizualnie przypadło osobiście do gustu plus zwyczajnie jest to dosyć praktyczne i tyle.
Rozumiem, że oceny będą leciały w dół, no i nie jestem też krytykiem filmowym, by brać moją niezgrabną opinię pod uwagę. Jednak mimo wszystko, tak podsumowując, serio nie jest źle. Myślę, że mocno subiektywnie na to patrzę, ale dla mnie to 8/10 i w sumie nie potrafię zaniżyć tej oceny. Sam fakt, że jest to chyba najbardziej „komiksowa” odsłona też daje sporo do myślenia.
A wiesz, że on ma rację? Najlepszy przykład to Anglia. To co się tam dzieje przechodzi ludzkie pojęcie. Mordercy i gwałciciele są bardziej chronieni niż rodowici obywatele. I to ci drudzy są karani za wrzucanie postów i filmików o protestach. Zresztą co chwilę na północy i zachodzie od nas są akcje z Allah Akbar. Już nawet rodowite obywatelki boją się wychodzić po zmroku, bo mogą zostać zgwałcone. W Ameryce też czarna dzicz jest bezkarna i wszędzie widzą rasizm (nawet w obrazkach dla dzieci). Dla nich i ich "obrońców" rasizm działa tylko w jedną stronę. Tak samo ci homowykolejeńcy. Dochodzi do takich absurdów, że gościowi jakis portal usunął ogloszenie sprzedaży pedałów do samochodu, bo użył słowa pedał. Ciągle uważasz, że wszystko w normie?
Tak się składa, że mieszkam w Anglii i jestem homo :) obraźliwe teksty na mój temat zignoruję, bo świadczą one o tobie, nie o mnie. Widzę też, że wiedzę na temat tego kraju czerpiesz z internetu i telewizji. Polecam odstawić na trochę media, bo łatwo ulegasz manipulacjom. A z takich przykładów, to u mnie w pracy niedawno zwolnili czarnoskórego za rasizm właśnie. Nikt nawet nie próbował go bronić. Mordercy nie chodzą tutaj po ulicach. Prawdę mówiąc, czuję się bezpieczniej w Anglii niż w Polsce. Przynajmniej nikt nie wyzywa mnie od homowykolejeńców.
No ciekawe. Za opinię w Internecie zesłanie na Syberię. Ta „dyskusja”już teraz weszła na wyższy poziom absurdu, więc albo jesteś trollem, albo bardzo ci się nudzi.