Krwawą Hrabinę obejrzałem po świetnym filmie Bathory jako porównanie. Niestety srodze się zawiodłem. Film jest zwyczajnie nudny. Nie ma w nim nic pociągającego. Postaci snuja się po planie i mimo że aktorzy nawet usiłują coś grać to zupełnie nie przemawia do widza. Hrabina jest pokazana jako kobieta w pełnym stadium menopauzy którą leczy przez romans z jakimś młodziutkim chłystkiem. Potem się rozstają i Elżbieta dostaje bzika. Niestety widz nie przeżyje wraz z nią dramatu rozstania i nie popadnie za nią w szaleństwo gdyż ... jest to zwyczajnie antypatyczna postać. Niefortunnie inne postaci również nie są ciekawe. Nie ma tu żadnej z którą można by się utożsamić. Niewiele też o nich wiadomo, poza trzema głównymi czyli hrabiną i jej dwoma gahami ich haraktery i przesłanki nimi kierujące nie są znane. Po prostu robią za ruchome tło które widza nie interesuje. Tymczasem jak napisałem hrabina odpycha, jej kochanek to jakiś chłystek a drugi to dziwak masochista. Fabuła również nie jest specjalnie przebojowa. Jest to raczej standardowa historia jakich wiele. Muzyka gdzieś tam w tle brzdękoli.
Ogólnie film sprawił że się wynudziłem. Szkoda że tak kiepsko został zrobiony bo temat naprawdę wiele obiecywał, tymczasem zostało mi obejść się smakiem.
Krwawej Hrabiny nie polecam.