Nie każdy film, w którym nie wiadomo o co chodzi musi mieć od razu jakąś ukrytą symbolikę, mądre przesłanie. Niektóre filmy nie mają po prostu żadnego większego znaczenia. Tak jest w tym filmie. Jest on potwornie głupi i denny. Porównywanie go z filmami Lincha jest wielkim błędem i nieporozumieniem. Każdy kto doszukuje się w nim jakiegokolwiek sensu może równie dobrze z Indiana Jones'em poszukać zaginionej arki. No, może poza jedną rzeczą: "Dzieci, nie palcie marihuany i słuchajcie mamusi." Mamusia w tym przypadku to dugi Terminator, więc nie warto z nią zadzierać. Jej 6.zmysł jest niezawodny i nic się przed nią nie ukryje- nawet wąchanie kleju w ubikacji.
Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli: nie obawiajcie się, że trzeba bedzie ruszyć głową przy oglądaniu (jak straszą niektórzy na tym forum)- ruszać głową będzie trzeba tylko w przypadku zesztywnienia karku, albo wymyślania rzeczy, które mógłbym/mogłabym robić w tym czasie, a z jakichś niewyjaśnionych przyczyn siedzę nadal przed ekranem, a mój palec nie naciska przycisku :"wyłącz"/"wykasuj"/"wyp...dol" itd,itp...
Jeżeli jednak jest ktoś kto mimo wszystko chciałby zobaczyć to "dzieło" może to mimo wszystko stanowić dla nich dobrą rozrywkę-np tak jak ja, dopatrywanie się w nim tego wewnętrznego "fuj", tego ukrytego "psie!".