Mówiąc szczerze liczyłem na coś więcej no ale.. Sam film zaczyna się dziwnie. W pewnym momencie nie wiadomo kto jest głownym bohaterem i o co w ogóle chodzi. Krótko mówiąc otrzymujemy przeszło półgodzinny chaos. Potem filmik się rozkręca. Jeśli chodzi o obsadę to różnie bywa... Bardziej skupiłbym się na muzyce, która jest naprawdę ciekawa i godna uwagi. Sceny mordów jak dla mnie są słabowite. W ogóle sama postać zabójcy jakoś nie wkupiła się w moje łaski. Wiem, że podobno powastaje druga cześć (zresztą po samym zakończeniu odrazu wiadomo) ale myślę, że niepotrzebnie. Tobe Hooper już pokazał się nam z lepszej strony - ale jak wiadomo - również z gorszej więc myślę, że rownież tą produkcję można obejrzeć choćby dla muzyki i napięcia, które mimo beznadziejnych aktów morderstw w tym filmie czasem można odczuć. Można obejrzeć. Moja ocena: 6/10.