Muzyka, zdjęcia bardzo dobre. Di Caprio zagrał super, ale sama gra Conelly i jej rola zalotnej dziennikarki w piekle wojny domowej strasznie mnie irytowała... Niestety jak to w filmie hoolywodzkim wątek miłosny być musi. Co było dla mnie miłym zaskoczeniemm to zakończenie- tym razem bez amerykańskiego happy endu.
Miałam już tu nie zaglądac, ale jednak zobaczyłam Twój post i pomyślałam sobie, że coś jeszcze jednak napiszę. Otóż moim skromniutkim zdaniem Pani Connelly to porządna aktorka. No fakt, może nie wypadła tak wyraziście jak np. Djimon Hounsou, ale może to wina scenariusza??? Myślę, że jego autor za mało rozbudował jej rolę. Powinien bardziej rozbudowac jej postac i dac jej więcej głębi.
Jeżeli chodzi o zdjęcia to zgadzam się w 100%- kapitalna robota.