Di Caprio zaczyna bredzić Jak to w produkcji hollywodzkiej nastepuje wielkie nawrócenie złej duszy
Dodatkowo zostało mu raptem 100 metrów :D do samolotu a jednak zostaje Troche to naciągane wg mnie
A jeszcze wcześniej ojciec zamiast zająć się synem po strzelaninie, radośnie kopie dołek w poszukiwaniu diamentu.
a wedlug mnie to ona nawet nie został postrzelony śmiertelnie, wygladało to jak draśniecie kula i tyle...
Dla mnie zakończenie jest dobre. Postać od pcozątku zachowuje się konsekwentnie, głowny bohater nie jest całkowicie zły, żaden człowiek taki nie jest. Gdy otwiera się przed dziennikarką, pokazuje swoje ludzkie oblicze. ale przecież zaraz po tym, gdy jest już ranny żąda dla siebie diamentu, do samego końca go pragnie - ale w końcu zdrowy rozsądek zwycięża. Wie, że tak czy siak umrze a tak, zrobi jedną właściwą rzecz w życiu - nic go to już nie kosztuje, a przynajmniej utrze nosa wszystkim tym którzy z kolei na jego krwi zarobili. Nie widzę tu hollywoodzkiego blichtru
Też mnie to się nie podobało, ale z drugiej strony właśnie o to w tym filmie chodzi - że Danny nigdy, tak jak mówił pułkownik, nie opuści tej ziemi (znacząca jest scena, w której bierze do ręki piasek). A co do akcentu, to w jakimś wywiadzie Leo opowiadał, że bardzo się starał, żeby mówić jak rdzenny mieszkaniec Rodezji.