po bardzo dobrej roli w 'infiltracji' di caprio udowadnia, ze swiednie nadaje sie do roli innej niz zdazylismy sie do tej pory przyzwyczaic... i za pewne nie kazda prostytutka w czasie stosunku ze swoim klientem nie bedzie zamykala oczu i 'myslala, ze bzyka sie z di caprio'... film ma pobudzac do refleksji, ale to jest chyba jedyna rzecz, ktora tworcom nie do konca sie udala - mimo wszystko di caprio jako bezwzgledny przemytnik diamentow zyskuje sobie zyczliwosc widzow jako zly czlowiek dzialajacy w dobrej sprawie, przynajmniej ja caly czas mialem takie wrazenie - ani przez chwile nie wydawal mi sie czlowiekiem bezwglednym - a podejrzewam, ze rezyser chcial pokazac olbrzymia przepasc jaka dzieli dwoch glownych bohaterow - mimo wszyskto przez caly czas uwazalem di caprio jako bohatera pozytywnego, podobnie jak jego towarzysz, ojciec walczacy o dobro swojej rodziny, gotowy poswiecic zycie za swojego syna. a skoro 'pozytywni i dobrzy' ludzie, pelni pozytywnych uczuc itp itd zajmuja sie przemytem diamentow, to ostatecznie nie musi to buc uczynek godny potepienia, jakim rezyser staral sie przez caly film, a zwlaszcza na koncu (scena, gdy salomon przyglada sie diamentowemu naszyjnikowi przez witryne sklepu)... ale nie chce filozofowac... ten film to swietna rozrywka i bez wahania moge go polecic - kazdy znajdzie tutaj chwile do refleksji i zastanowienia - wartka akcje i ciekawa, zaskakujaca fabule... i to spojrzenie Jennifer Connelly... bezcenne!