PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1081}

Krzyk 3

Scream 3
2000
5,7 31 tys. ocen
5,7 10 1 31019
4,7 23 krytyków
Krzyk 3
powrót do forum filmu Krzyk 3

Trzy lata po drugiej części "Krzyku" powstała (wtedy) finałowa kontynuacja. Inaczej jednak niż poprzednio, za
scenariusz nie był odpowiedzialny twórca sagi czyli Kevin Williamson (który w tamtym czasie był związany innymi
projektami i nie mógł kontynuować swojego pomysłu), a późniejszy specjalista od zaskakujących zakończeń czyli
Ehren Kruger. Ta zamiana nie wyszła niestety tej produkcji na dobre, ale o tym za chwilę. W trzeciej części "Krzyku"
zastajemy Sidney Prescott gdzieś na odludzi. Dziewczyna mieszka w małym domku, po środku przysłowiowego
nigdzie, ukrywając się przed całym światem. Nawet jej dawni znajomi nie mają pojęcia gdzie się zaszyła. Sid ma
nadzieję, że separując się od świata już nigdy nie będzie musiała przeżywać koszmaru, który zgotowali jej poprzedni
morderca i jego naśladowca. Zamyka się więc na cztery spusty i zdalnie z domu pracuje dla Kalifornijskiego Biura
Pomocy Kobietom. Niestety w tym czasie na planie trzeciej części "Ciosu" (filmu opartego na makabrycznych
wydarzeniach z Woodsboro) zaczyna grasować nowy zamaskowany morderca. Zabija występujących w nim
aktorów, według kolejności zgonów postaci, jakie pojawiają się w filmie. Sęk jednak w tym, że powstały aż trzy
wersje scenariusza i nie wiadomo, z którą się zaznajomił, a w efekcie która z trzech możliwych osób zginie. Sidney
chcąc czy nie chcąc, będzie musiała kolejny raz zmierzyć się z zamaskowanym szaleńcem...

Największym zaskoczeniem i chyba równocześnie największym minusem tej części jest niezwykle ograniczenie roli
Neve Campbell, której bohaterka Sydney pojawia się na ekranie niezwykle rzadko. Z głównej bohaterki stała się
trochę jakby dodatkiem do całości, postacią drugoplanową, najczęściej widoczną na początku jak i pod koniec
filmu, gdy zostaje wyjawiona tożsamość mordercy. Pierwsze skrzypce tym razem grają dotychczas drugoplanowi
Gale Weathers i Dewey Riley, którzy na własną rękę starają się odkryć czemu ktoś znowu zaczyna zabijać niewinne
osoby. Niestety jednak w roli prowadzących akcję nie sprawdzają się za dobrze. Twórcom nie wyszło dobrze
również wprowadzenie kilku nowości do reguł znanych z poprzednich odsłon serii. Pierwszy bezsensowny
ulepszacz to modyfikator głosu, małe urządzenie dzięki któremu morderca rozmawiając przez telefon może
podszywać się pod inne osoby, imitując ich głos, ściągając tym samym łatwowiernych bohaterów w pułapkę. Może
na papierze wyglądało to dobrze, w praktyce wyszło okropnie. Kolejne dziwactwo to pomysł, by główną bohaterkę
zaczął nawiedzać duch jej własnej matki. Biała postać zjawiająca się od czasu do czasu w dziwnych wizjach. Po
co, na co to, w takim filmie, nie mam zielonego pojęcia. Do takiego horroru jakim jest "Krzyk" pasuje to jak pięść do
nosa. I ostatni idiotyzm to pozostawianie przez mordercę przy każdej kolejnej ofierze zdjęć z przeszłości, które
pomagają bohaterom w rozwiązaniu zagadki morderstw.

Podoba mi się w tej serii filmów to, że wszystkie zabójstwa są bardziej lub mniej, ale jednak osobiste. Mordercy w
jakiś dziwny, może trochę naciągany sposób, są powiązani z główną bohaterką, z wydarzeniami z jej dzieciństwa.
Ich działanie można jakoś umotywować, z czegoś ono wynika. Nie są tylko durnymi psychopatami, dźgającymi
kolejne młode ciała, bo tak im się zachciało, bo to widzom będzie się podobać. W "Krzyku" za każdym razem chodzi
o zemstę, osobiste wymierzenie sprawiedliwości, odegranie się na bohaterce, jej szczęśliwym życiu, jej rodzinie,
albo odpłaceniu się za to co zrobiła w przeszłości. Dzięki temu ciekawiej czeka się na rozwiązanie, kto tym razem
włożył czarny kostium i białą maskę ducha, kto tym razem poluje na bohaterów, dlaczego to robi. Tak było w
poprzednich dwóch częściach, tak samo jest i tym razem, choć po finale drugiego "Krzyku" mogło się już wydawać,
że nie ma możliwości powiązania mordercy z rodziną Prescottów. Twórcom się to jednak udało, choć tym razem
niestety przekombinowali i to mocno za mocno. Wracając do przeszłości bohaterów, nawiązując bardzo silnie do
wydarzeń z pierwszej części, ale również do tych ją poprzedzających, za bardzo się rozpędzili, za mocno zaplątali
całą intrygę. Co prawda po raz pierwszy nie udało mi się domyśleć kto zabija, co więcej dlaczego to robi, ale
niestety rozwiązanie tej zagadki jest mocno rozczarowujące i bardzo nieprzekonujące.

Zdecydowanie mniej w tej części jest odwoływania się do filmowych schematów, rozmawiania o horrorach i
nawiązywania do innych strasznych filmów. Zapomniano również jakby o regułach serii, zasadach jej
przyświecających, przez co teoretycznie może się tu wszystko zdarzyć, ale jednocześnie film ten za bardzo zaczyna
odstawać od swoich poprzedników. Kruger poprzednie filmy pewnie jednak widział, bo w trzeciej części znalazło się
kilka odniesień do wcześniejszych obrazów, schematów obecnych w "Krzyku", jak chociażby Gale biorąca sprawy w
swoje ręce, Dewey w ostatniej chwili ratujący jej życie, morderstwo za szybami i jeszcze kilka innych. Twórcy dzięki
kasecie video przywrócili również na moment jednego z zamordowanych wcześniej bohaterów, by wyjaśnić reguły
tej części, która jego zdaniem może być ostatnią, zamykającą całą trylogię. A to znaczy, że po pierwsze powrócimy
do początku, do wydarzeń z pierwszej odsłony cyklu i dowiemy się o czymś co dotychczas braliśmy za pewnik, a
teraz okaże się być jednak zupełnie inne. Ukrywana przeszłość wypłynie na powierzchnię i rzuci nowe światło na
znane już nam wydarzenia. Po drugie zabójca będzie silniejszy od poprzedników, a w związku z tym każdy z
bohaterów będzie mógł zginąć, włącznie z główną bohaterką lub jedną z osób obecnych w serii od samego
początku. Szkoda tylko, że później twórcy jakoś nie za bardzo pamiętają o tych regułach i traktują je jako bardzo
luźne wskazówki, prawie zupełnie o nich zapominając.

Niestety również bohaterowie jakby zapomnieli w tej części o wszystkich regułach gatunku, a co gorsza o tym co już
wcześniej przeżyli i co rusz pakują się w kolejne tarapaty, na własne życzenie trafiając pod nóź mordercy. Co
ciekawe choć wydarzenia rozgrywają się na planie filmu, choć biorą w nich udział aktorzy, to zniknęła gdzieś tak
wyczuwalna poprzednio świadomość, że istnieje coś takiego jak filmy. Postacie nawet nie starają się by to co się
dzieje wokół nich, nie zamieniło się w kiepskiej klasy horror, nie unikają schematów, choćby tak banalnych jak ‘nie
rozdzielajmy się’, ‘nie sprawdzajmy co tak dziwnie stuka’ itd. itp. Wszyscy biegają bez ładu i składu, nie mając
żadnego planu, nie starając się nawet walczyć, czy razem bronić przed zabójcą. A tego jest tym razem wyjątkowo
niewiele na ekranie, w porównaniu do poprzednich części. Ukrywa się gdzieś w cieniu, pojawia tylko na chwilę, gdy
jest to konieczne. W tej części nie ma również prawie wcale pokazanych scen morderstw. Tak jak w pierwszym
sequelu zostały one bardzo rozbudowane, zdynamizowane, tak tutaj trwają bardzo krótko, lub rozgrywają się gdzieś
dalej, czasem poza kadrem i dopiero po fakcie dowiadujemy się, że ktoś zginął. Przez to nie ma tu już takiego
napięcia, film ten nie przyspiesza tak bicia serca jak poprzedni. Całość zamienia się w komedię pomyłek, nudną
bieganinę, wątpliwie ciekawą zabawę w kotka i myszkę z zamaskowanym mordercą i jego ofiarami.

"Krzyk 3" wygląda niestety jak zlepek luźnych pomysłów, jak nieudane połączenie scen z poprzednich części, z
niezbyt pomysłowym zarysem nowej fabuły. Jest niedopracowany, klejony na siłę, całkowicie wymuszony. Dlatego
po dobrym początku (znów niezły prolog) czeka na nas nudny, potwornie przedłużony środek i przekombinowane
zakończenie. Ale czemu tu się dziwić, skoro skrypt do tej części ulegał licznym, niekończącym się poprawkom,
będąc tworzonym jeszcze w czasie zdjęć. Dlatego podczas seansu czujemy, że film ten toczy sie bo toczy, bez
większego celu, bo twórcy sami nie wiedzieli jak rozwinąć tę historię, w jakim kierunku ją poprowadzić. Wpadli co
prawda na pomysł jak ją rozpocząć, i mniej więcej jak zakończyć, ale jak połączyć te dwa punkty, nie mieli już
bladego pojęcia. "Krzyk 3" jest obrazkiem przedłużanym do granic możliwości, chwilami niesamowicie nudnym i
nieemocjonującym. Po jego obejrzeniu jeszcze bardziej doceniam naprawdę dobrą "dwójkę" bo chwilowe
zwolnienia akcji, na które tak narzekałem w przypadku tamtego filmu, są niczym w porównaniu z oceanem nudy, jaki
czeka na nas w połowie tej części. Tam akcja pędziła z zawrotną prędkością, nie zatrzymując się prawie na chwilę,
tu snuje się w żadnym kierunku. Trzecia część nie sprawdza się również niestety jako finał trylogii, jako zamknięcie
historii biednej Sidney Prescott. Jej końcowa przemiana, zaznaczona przez nie zamknięcie otwartych drzwi do
domu, jest zupełnie nieprzekonująca, niczym nieuzasadniona i wrzucona totalnie na siłę.

4/10