Animacja jak na ten rok produkcji są fatalna. Nie wiem skąd te zachwyty i nagrody. Bardziej męczy niż zachwyca. Jedynie muzyka jeszcze się tam broni, reszta sięga dna.
Dna to sięgasz ty. Animacja jest jak najbardziej dobra, nie to co w trójwymiarowych gniotach z Disney Channel.
Wszystko jest kwestią gustu, natomiast należy szanować wypowiedzi innych chyba, że przekraczają pewne granice ale w tym przypadku jest ok.
pewnie , masz całkowitą rację :) każdy ma inny gust i inne zdanie na każdy temat :)
jestem tylko ciekawa dlaczego właśnie ta bajka się ta nie spodobała :)
Mnie również ta wersja nie przypadła do gustu, czegoś w niej brakuje. Porównując "Barbie z Jeziora Łabędziego (2003)" wypada o niebo lepiej - ma niezaprzeczalny klimat (nie sugerujcie się tym, że "Barbie", bo to nic w tym wypadku nie oznacza).
Różnica polega na tym, że Barbie z Jeziora Łabędziego to niemal dokładna adaptacja baletu, podczas gdy Księżniczka Łabędzi to jedynie luźna inspiracja :)
Przypuszczam, że tym, czego brakuje "Księżniczce łabędzi", to magia, serce, ciekawe postacie i wiarygodny romans.
Derek to głupek, dla którego Odetta jest piękna i nic więcej. Miał wiele lat, by zakochać się w Odetcie i rozwinąć z nią romantyczny wątek. Odetta też jest dosyć nijaka. Dopiero po zamianie Odetty w łabędzia i ujawnieniu tego Derekowi ten zdaje sobie sprawę, że chyba z jakiegoś powodu jest zakochany w Odetcie, choć wcześniej stwierdził, że Odetta jest piękna i to wszystko. I w sumie do końca nie ujawnia, co w niej widzi poza urodą. Gdy dowiaduje się, że bestią, o której mówił król, może być cokolwiek, popada w paranoję i zaczyna bardzo głupio postępować.
Odetta też nie jest za ciekawa. Generalnie romans między tą parą jest wymuszony i drętwy. Inaczej niż chociażby w "Aladynie".
Scena z łapaniem strzały, która zaczyna lecieć, gdy łapacz jest odwrócony tyłem - bzdura totalna. Miałoby to sens tylko gdyby Derek był czarodziejem mogącym zwolnić lot strzały. A nie był.