Jakby wziąć pierwszy lepszy film familijny i dodać masturbującą się co rano główną bohaterkę, antagonistę pieprzącego żonkę i trochę krwi, to otrzymalibyśmy twór bardzo podobny do powyższego.
Lub inaczej, gdyby odjąć wszystkie erotyczne i brutalne sceny, to otrzymalibyśmy typowy film familijny, nadający się na obiadowy seans w niedzielę. Usunięcie tych scen "dla dorosłych" nie wpłynęłoby negatywnie na fabułę.
Szkoda, bo moim zdaniem lepiej by było zrealizować całość jako film dla młodszej widowni.