dawno nie ogladalem tak slabego filmu, generalnie nic sie nie dzieje, caly czas dialogi, rownie dobrze moglby sie skonczyc po 5min
Tytułowi dwaj "kumple od kufla" strasznie obleśni. Już po kilku minutach odechciało mi się oglądać film.
Zgadzam się w 100%! Również nie polecam. Film adresowany zdecydowanie do młodszej widowni (nastolatki). Żeńskiej.
Z dupy argument, nie jestem ani nastolatkiem ani płci pięknej a nie żałuje "zmarnowanego" czasu. Dobrze jest czasami obejrzeć jakąś mniejsza produkcje.No i była Olivia ,uważam że świetnie zagrała.
Ja nie żałuję spędzenia 90 minut na oglądaniu tego filmu. Orzeźwiające i pozbawione schematów spojrzenie na relacje damsko-męskie. Do tego dialogi są niezwykle naturalne i autentyczne, tak samo zresztą jak aktorzy w swoich rolach. Świetnie się bawiłem.
Totalnie nudny, ale wzbudza pewne emocje. Mam na myśli irytację. Bohaterowie ciągle chleją, rzadko się myją i non stop wyglądają na "wczorajszych". Olivia jest na wiecznym kacu, strasznie wyzwolona babka.
Polecam kino akcji i filmy sensacyjne. Zwłaszcza tzw. "akcyjniaki z lat 80-tych". Schwarzenegger, Stallone, Norris i Van Damme to nazwiska na które powinieneś zwrócić uwagę. W tamtych filmach to "się działo". Sam od czasu do czasu bardzo lubię tego typu rozrywkę. A co do Drinking Buddies to moim zdaniem 7/10. Dobry film, ale zdecydowanie dla dojrzalszego odbiorcy.
Masz rację. Ten film opowiada o relacjach, a żeby to robić, nie musi się w nim dużo dziać. Jego subtelną urodę trzeba dojrzeć.
Faktycznie, muszę jeszcze dojrzeć do codziennego chlania. Jak bohaterowie. Nie moi. :)
Pracowali w małym browarze.
Wiesz co to rodzinny biznes? Pracując na plantacji borówki jako dzieciak miałem owoców pod dostatkiem. Do tego jabłka, śliwki, a za wymianę towaru na giełdzie pół zamrażalnika truskawek na zimę. W domu pachniało dżemem, soki, kompoty - normalka. A od sąsiada braliśmy mleko: sery, masła, śmietana - wszystko domowe.
Kolega - syn pszczelarza miał często ciasta i kanapki z masłem i miodem.
Ja pracując kiedyś w firmie z częściami samochodowymi wkręciłem się nieco i zacząłem majsterkować, jeździłem na rajdy i zloty jako kibic...
Jeśli pracujesz w jakiejś branży, czujesz się dobrze w pracy, masz kumpli i robicie to co robicie nie by przeżyć od pierwszego do pierwszego, ale by mieć w życiu zajęcie - to najzupełniej normalne jest, że praca staje się życiem. A piwko codziennie? Ja jestem za. Nie 3, nie 4 - jedno. W filmie pokazano kilka sytuacji gdzie niejeden Polak chleje na umór - wyjazd ze znajomymi na weekend, rozstanie koleżanki, które ona sama chce oblać, przeprowadzka i pomoc przyjaciół... o ile pamiętam i znam ludzi to w takich sytuacjach w naszym kraju (plus imieniny, urodziny, święta itp. itd) chleje się o wiele bardziej niż w filmie. A co dopiero gdyby pracować w małym browarze z degustacją...
Więc bez przesady.
Film spodobał mi się - płynie sobie pomału po ciężkim dniu w pracy, przed snem, oglądam, popijam piwko i... widzę życie podobne do mojego. Też mam przyjaciółkę, z która kręciłem. Oboje jesteśmy zajęci obecnie. Nie wiem jak ona... ja czasami mam myśli, że coś jest nie tak u mnie. Ale to właśnie takie myśli okazyjne. A ten film podbudował mnie, pokazał że takie problemy bywają i da się je rozwiązać. A najważniejszy jest humor i szczerość - by nie ukrywać tego co było w związku. Bo od pocałunku nastapiło rozstanie Kate, od tego rozstania przyjaciele zbliżyli się do siebie...
Naprawdę dobry film. Na godne 7 (w opisie filmweb: dobry, a oceniam wedle opisu, po to jest skala, by słabemu dać 3, a dobremu 7, a nie 1 lub 10) zasługuje.
Czyli analogicznie - jakie pasje mają przedstawiciele rodzinnego biznesu, zajmującego się usługami pogrzebowymi? Pozdrawiam.
Nie ma to jak wychodzić poza film by się czepiać szczegółów. To takie polskie...
Po pierwsze - odpowiedziałeś sobie sam. Rodzinny biznes. Zwykle przejmowany z rąk do rąk bo dochodowy, tradycja, dziadek i ojciec tak wychowali syna.
Po drugie: pieniądze.
A co do pasji to po trzecie: w jakimś filmie było już - bardzo religijni ludzie, którzy są dumni z tego, że pełnia ostatnią posługę. Wedle ich mniemania - są najważniejsi. Jeden może chodzić do lekarza, drugi w ogóle się nie leczył - pogrzebu potrzebuje każdy. Oczywiście wierzący. Poza tym z ludzi którzy potrzaskani sa w wypadkach, z kobiet po chorobie wybiedzonych i brzydkich robią dzięki szyciu, makijażowi itp pięknych, dostojnych ludzi. Sprawiają, że ta ostatnia chwila gdy ktoś na nich patrzy nie ukazuje choroby, braku urody, gustu i stylu... Wystarczy jako pociąg do zawodu , czy nadal chcesz się czepiać?
Napisałem, że praca którą się lubi jest naszym życiem. Jeśli ktoś może lubić pracę pszczelarza to i ktoś inny może lubić pracę grabarza.
Nie muszę wiedzieć jakie mają pasje właściciele zakładu pogrzebowego, za to wiem że praca w takim browarze... sam bym chętnie pracował. Nie dlatego, żeby pić codziennie. Lubię fizyczną pracę dającą konkretne efekty.
Ok, ok... już lekko nadinterpretujemy. Inny zamysł miałam w swoim wpisie, ale nie chcę wnikać. Pozdrawiam i życzę miłego dnia:)