ten film nigdy nie powstał, zachowały się tylko arcydzielne screent testy z romy schneider:
http://www.youtube.com/watch?v=j306-_ypJM8
Serge Bromberg, archiwista i historyk filmu wydobyl je dla nas na swiatlo dzienne i stworzyl dokument pt l'Enfer d'Henri-Georges Clouzot: http://www.filmweb.pl/f539741/Enfer+d%27Henri-Georges+Clouzot%2C+L%27,2009
właśnie wróciłam z kina, dokument jest bardzo dobry a zdjęcia z filmu rzeczywiście fenomenalne! szkoda tylko że tak mało jest oryginalnych scen...a Romy prześliczna;)))
Ten film powstał. Po prostu, powstał.
On go miał przed oczami....
zawał?
proszę was! co może zawał przeciwko artyście...
Może go zabić, tym samym zabierając mu możliwość podzielenia się wizją ze światem. Przed oczami? Przed moim oczami powstały dziesiątki filmów. I co? I dupa.
Gdyby przed twoimi oczami istotnie powstały dziesiątki filmów, to byś był już doświadczonym reżyserem, maj frend.
tutaj nie zgadzam się z twoją definicją słowa "powstać". Jeśli wizja byłaby na tyle silna, by nazwać ją filmem, to ten film by powstał.
cytat
Może go zabić, tym samym zabierając mu możliwość podzielenia się wizją ze światem.
koniec cytatu
A słyszałeś może, że ars longa, vita brevis ? Cóż, że wizja niedokończona, że niepełna; tryumfem Clouzota i tego filmu jest sam fakt istnienia tej dyskusji. Sam fakt istnienia taśmy celuloidowej z klatkami "L'Enfer " jest dostatecznym Clouzota zwycięstwem, bo taśma ta przeżyła jego i jego umysłowość, dając pierwiastek jego i jego umysłowości ( jego "wizję" bądź jeśli wolisz "część jego wizji") potomnym do posmakowania.
trolling is an art.
ale rozumiem, masz dwa łby (łeby?), więc to nie mój poziom. przepraszam.
Oj tam, no daj spokój. Epitety na bok i robi się piękniej. Ale w ogóle to w sumie pas z mojej strony. Bo jak trolling jest sztuką, to cóż moje dwa łby mogą przeciwko trollingowi? Rozumiem, że chcesz być nieśmiertelny, w końcu takie teksty mogą tu zostać po naszej śmierci. To prawie jak fragmenty "L'Enfer" :)
Ale żarty na bok. Rozumiem Twoje podejście do tematu, ale chyba nie mam wystarczającego poszanowania dla dzieci nienarodzonych. Film jest filmem nie w wyobraźni, tylko jak się go nakręci i zmontuje. Więc jak dla mnie szkoda, że zawał przeszkodził Cluzotowi. No i w kwestii jego tryumfu- możemy tylko spekulować, czy cieszył by się, wiedząc, że będziemy oglądać fragmenty jego niedokończonego dzieła.