PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=431013}

Death Note: L Change the World

L: Change the World
6,8 5 131
ocen
6,8 10 1 5131
L: Change the World
powrót do forum filmu L: Change the World

W środę w Japonii odbyła się premiera "L: Change the WorLd" na DVD, przez co film stał się dostępny dla zagranicznych widzów. Ja mam już ponad 80% ściągnięte, więc jutro zapowiada się emocjonujący dzień. ^^

A jak u Was? Już macie? Obejrzane? Jak wrażenia?

ocenił(a) film na 6
Rozetka

Mnie się bardzo podobał choć fabuła trochę przypominała mi 12 Małp z Bruce'm Willisem. Film jest inny od poprzednich dwóch części ale myślę że powinien wszystkim fanom przypaść do gustu nawet tym którym dwa pierwsze filmy się nie podobały.

ocenił(a) film na 7
HuntMocy

Tak, film był naprawdę dobry. Wygląda na to, że Matsuyama przyzwyczaił się do roli L'a, bo zagrał lepiej niż w poprzednich częściach (choć na tle drętwego Lighta wypadł lepiej niż nieźle ^^).
Wyjątkowo podobała mi się muzyka. Ale wiadomo, kompozytor ten sam, co GitS'a robił, więc poziom musiał być.
Końcówka była wzruszająca. Ale mały Near... *tu konsternacje milczenie*.
Co oni zrobili z moim Nearem! ^^

Hmm, są już napisy polskie!

Rozetka

Świetny!! Dawno nie widziałam tak dobrego filmu! Wciągający, trzymający w napięciu (a przynajmniej mnie trzymał :PP) i przede wszytskim gra aktorów była rewelacyjna, co bardzo mnie zaskoczyło. Serdecznie polecam i pozdrawiam :D

ocenił(a) film na 3
Rozetka

krotko: beznadzieja.

przewidywalny, katastrofalnie zagrany (nie mowie o glownym bohaterze), no i najgorsze: nudny, bo schematyczny...

ocenił(a) film na 7
GodFella

Nie wiem czy taki przewidywalny, bo wirusy żywiły się (sic!) cukrem, a tak na poważnie to był w tym samym stopniu przewidywalny jak każdy inny typowy film akcji. Gry aktorów zakorzenionej w teatrze kabuki krytykować sie nie powinno, bo oni po prostu inaczej nie umieją. Jak dla mnie film oglądało się przyjemnie, choć bez większych rewelacji.
12 małp... no w sumie wirusy, akcja z samolotem...
PS. Jak się napisy podobały? xp

ocenił(a) film na 8
MaRyska

Akcja z samolotem wydała mi się najbardziej nieprawdopodobna z całego
filmu... przecież samolot potrzebuje dłuższej drogi hamowania... chyba...
Jeśli się mylę to proszę o sprostowanie :)

Rozetka

Hmm ... je się niestety nico zawiodłem.
Po tym co widziałem w DeathNote liczyłem na coś więcej.
Jednak dla fanów eL pozycja i tak obowiązkowa :)

ocenił(a) film na 4
Rozetka

Film naciągany i ogółem strasznie kiepski. Pomysł z wirusem był niezły ale niektóre momenty (jak taksówkarz jeżdżący z małą dziewczynką w nocy)tragiczne. Chyba jedynym plusem tego filmu był Matsuyama & L i muzyka. A szkoda bo zapowiadał się rewelacyjnie.

ocenił(a) film na 10
chantal93

Mnie osobiście film bardzo się podobał, bo nie spodziewałam się kolejnego Death Note'a tylko prawdziwego życia L-a i się doczekałam. Może były momenty naciągnięte, ale gra Matsuyamy rewelacyjna. Wykreowana przez niego postać jest świetna. Więc na plus =) I muzyka :3

ocenił(a) film na 8
Alexia_4

Nie wydaje Wam się, że Matsuyama jako L aż za bardzo się garbił? W anime L
chyba nie był AŻ TAK zgarbiony...
...?

Rozetka

Mi film się podobał. Zupełnie inny niż DN. Może to dobrze, że nie był jego kopią gdyż mogłoby być o wiele gorzej. I tak o klasę lepszy do amerykańskich produkcji.
- Muzyka stoi na bardzo wysokim poziomie. Świetna, przebija Hollywoodzkie kino. Duże brawa za to. Zwłaszcza, że japońskie filmy przezwyczaiły mnie do braku muzyki.
- L, świetny jak zwykle (nawet lepszy niż w DN).
- No, i mały Near na końcu... xD

Ale są też minusy, niestety.
- Akcje jest momentami niespójna (nie do pomyślenia w DN).
- Może trochę za mało dramatyzmu (scena w samolocie).
- Dużo wątków, wiele nie zostało rozwiniętych (np: agent FBI, który miał zdobyć Death Note). Ja bym to inaczej poprowadził.

Film jest dobry, ale po tym co widziałem miał potencjał na coś lepszego (te nierozwinięte wątki).

Sory za spoilery xD

Rozetka

Oczywiście, obejrzane (inaczej bym się nie wypowiadała ;)). A oto parę przemyśleń:

1. Przede wszystkim - film z pewnością nie przypadnie do gustu osobom, które spodziewają się ściśle powiązanej z poprzednimi częściami kontynuacji "Death Note". Nie spodoba się także tym, którzy chcieliby zapoznać się z życiem L. Jeszcze przed premierą krążyły różnorakie plotki dotyczące głównej fabuły "L..." - że podstawowym wątkiem będzie dzieciństwo L, początki jego kariery jako detektywa, a nawet alternatywne zakończenie filmu (L nie wpisuje swojego nazwiska do notesu). Niestety, nic z tych rzeczy: film opowiada o 23 ostatnich dniach z życia L. A są to dość intensywnie spędzone dni...

2. Trudno powiedzieć, by historia przedstawiała się rewelacyjnie, ale może wciągnąć. Przyznaję, momentami film przypominał tanie kino niskich lotów... jednak radzę przymknąć oko na parę słabszych momentów. Moim zdaniem warto dotrwać do końca. A propos finiszu - ostatnie ujęcia ścisnęły mnie za serce. Mimo wszystko, mimo tego, że od początku wiadomo, jak opowieść się zakończy.

* UWAGA! SPOILER! Jeśli nie chcesz znać wątku filmu, omiń punkt 3*

3. Mamy w filmie Neara. Mamy też w filmie Mello. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie od początku było jasne, że mały chłopiec, prezent od F, stanie się następcą L. A że Near pochodzi z Tajlandii... pominę tę kwestię, zwłaszcza że postać Neara przypadła mi do gustu. Napisałam, że mamy też w filmie Mello - oczywiście nie dosłownie. A jednak, gdyby przyjrzeć się dwóm postaciom... z kim kojarzy się Wam ścięta na pazia Maki oraz Pan Zły z blizną przy lewym oku? Czy to nie twórcy puszczają oko w kierunku widzów? Osobiście odbieram to w taki sposób - oczywiście, mam prawo się mylić :)

4. Ken'ichi Matsuyama jako L. Facet jest dla mnie rewelacyjny. On naprawdę stał się L. Umie grać specyficznego detektywa, to trzeba mu przyznać. Niestety, przy pełnej sympatii dla młodego Japończyka, miałam wrażenie, że momentami przesadzał w kreowaniu "kalectwa" L. Tuż po obejrzeniu filmu zerknęłam na parę fragmentów anime i potwierdziłam tę małą uwagę. Lawliet w wersji animowanej nie był aż tak zgarbiony, nie miał problemów z wyprostowaniem się (inaczej jak mógłby tak sprawnie walczyć?), a już na pewno nie dawałby sobą pomiatać (no dobrze, to akurat nie wina Matsuyamy, lecz twórców odpowiedzialnych za sceny). Jak odnosiłby się do dzieci, tego akurat nie jesteśmy w stanie zweryfikować, chociaż sposób aktora przypadł mi do gustu. Z dystansem, a jednak wzbudzając sympatię i zaufanie. Nic dziwnego, że smarkacze się do niego przywiązały. I że przywiązali się do niego widzowie. Ken'ichi stał się L i trochę szkoda, że trzeba się rozstać z tą postacią (chyba nie ma planów, by nakręcić kolejną część przygód Lawlieta?).

5. ... nie ma 5. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy ;)

Krótko: film nie jest dziełem sztuki. Momentami nie jest nawet bardzo dobry, chociaż trzyma w napięciu. Warto podejść do niego "na luzie" - jako rozrywkę na jeden wieczór.
Tak więc - miłego oglądania :)

Rozetka

Ja też rozwinę swoje przemyślenia...

UWAGA SPOLIER !!!

- Powtarzam po raz któryś... Film dużo lepszy od amerykańskich produkcji... Jednak trzyma swój poziom.
- W filmie przedstawiono bardzo dużo wątków: losy L, mały Near, zarażona dziewczyna, terroryści, agent FBI, K, jeszcze trochę by się znalazło... Ale żaden nie został dobrze rozwinięty. Zwłaszcza żal mi tego agenta FBI. Spodziewałem się dwulicowego człowieka, który w krytycznym momnecie odwróci się od L i zażąda Death Note, którego (sic!!!) nie ma.
Brakowało mi trochę wyrazistego czrnego charakteru (jaki był w DN). Owszem była K, ale taka trochę mdła i niemrawa. Mogli trochę lepiej zarysować jej postać. Szczerze mówiąc chciałem ujrzeć w K takiego zimnego, wyrachowanego geniusza (jak Raito)... ale, no cóż... :/. Niestety nie ma.
Sam L miał mało okazji żeby się wykazać i gdyby nie DN ciężko by się było domyślić, że jest takim geniuszem. Ale kilka razy naprawdę pokazuje co potrafi. Choć momentami wydaje się że stać go na więcej. Np: rozmowa z K, przez monitor. L widzi odbicie terrorystów w szklanej kuli i... nic z tym nie robi, po prostu pozwala, żeby przyszli i przez to musi uciekać!? Trochę nie tak.
Pomysł z uwolnieniem wirusa w samolocie. Przecież z góry było wiadomo, że nie zdążą dolecieć (umrą po drodze).
- Ja dodałbym jeszcze więcej dramatyzmu (tylko ostatnia scena łapie za serce). W filmie nie było za bardzo czuć, że L ma malo czasu na rozwiązanie zagadki. W sumie brak limitu czasowego (23 dni do śmierci L) niczego by w filmie nie zmienił. Brak tego pośpiechu i desperacji (a to chciałbym ujrzeć w filmie).
No i L zawsze ma kamienną twarz i spokój. Mogłaby być scena w której płacze, lub przynajmniej się smuci, że umiera. Byłby trochę bardziej ludzki (i wzbudziłby jeszcze większą sympatię).
- Troche mało było o Death Note... Film mógłby być trochę dłuższy. Generalnie dla mnie dobry film = długi film...
- To końcowe motto. "Nie ważne kim będziesz... sam nie zmienisz świata" nie za bardzo pasuje do filmu. Owszem, K chciała zmienić świat wirusem, ale to motto dużo bardziej pasuje do DN, niż do LCTW. W LCTW jakoś go nie czuć. Na końcu bierze się tak trochę z powietrza.
- Parę błędów by się jeszcze znalazło, ale jest dużo dobrych scen.
L hurtowo rozwiązujący sprawy kryminalne.
Scena końcowa (łapie za serce), mogliby dać scenę samej śmierci L (wtedy można płakać).
Piknik (bezcenne), ludzka twarz L.

To dlatego LCTW jest filmem dobrym, a nie wybitnym czy bardzo dobrym (jak DN).

Znawca_

Zapomniałem, dodam jeszcze...

UWAGA SPOILER !!!

- Może i to dziwne, ale brakowalo mi tego co stylu DN... A zwłaszcza tego jak główni bohaterowie tłumaczyli swoje plany. W DN Raito zawsze wyjaśniał jak postąpił i wytykał przeciwnikowi jego wszystkie błędy. Niby sam domyślałem sie/wiedziałem o co chodziło, ale zawsze lubiłem te sceny z tłumaczeniem.
W L change the world tego nie ma, a widzę kilka miejsc gdzie mogłoby się znaleźć. Np: finałowa scena w samolocie.

ocenił(a) film na 9
Rozetka

Mi się film bardzo podobał i rozczarowałem się pozytywnie tym filmem. Po średnio udanych adaptacjach Death Note, ten film mi się naprawdę spodobał. Może właśnie dlatego, że nie była to adaptacja a oryginalna produkcja. Nie liczyłem na DN 3 a na jak najwięcej o L-u. Zanim jeszcze obejzałem film, przeczytałem tylko nagłówki niektórych komentarzy, gdzie ich autorzy odradzają film i twierdzą, że to nie wypał.
Więc z przetwierdzeniem, że film bezie słaby i przy długości ponad dwie godziny nieźle mnie wynudzi wiele się po nim nie spodziewałem.
I tu przyszła miła niespodzianka, bo film oglądało się bardzo przyjemnie. Co prawda niektóre momenty były wydłużane na siłę i sam się zastanawiałem, czy dotrwam do końca filmu, ale przebrnąłem jakoś te 2-3 nudniejsze momenty i reszta była już tylko lepsza.

Świetna gra Ken'ichi'ego Matsuyamy - czuło się, że to prawdziwy L, mimo wszystko momentami jednak był chyba zbyt karykaturalny, ale jak już wczesniej zauważyliście, to nei wina aktora.

Kurcze, kiedy widziałem jak L opiekuje się tym chłopakiem, a później dziewczynką pomyślałem sobie, że chciałbym takiego przyjaciela jak L. Swoją drogą mały chłopiec 'F' świetnie grał.

Sam film fajny, są momenty akcji i momenty spokoju, są też fragmenty horroru. Akcja w samolocie bardzo widowiskowa.
Agent FBI, mimo, że mogło być go nieco więcej w filmie bardzo mi się spodobał. Akcja ogólnie taka mangowa była... są źli i dobrzy i dobro wygrywa, ale nie było to tak do końca przewidywalne, jak naprzykład pani doktor K.

Muzyka może za ambitna nie jest, ale lepsza niz w poprzednich częściach, no i 'I'll be waiting' Kravitza też fajnie pasuje do filmu.

Nie chcę się już rozpisywać, ale ogólnie film fajny. Cieszę się, że dostaliśmy fajny film o L. Takie miłe pożegnanie L-a ; )

PS. Wzruszające, mimo że przewidywalne zakończenie ; )

Rozetka

moje wrażenie jest takie, że film jako film jest nieco przeciętny, akcja średnio trzymająca w napięciu, mnie przynajmniej nie trzymała, fabuła przewidywalna, i czekałam tylko na śmierć L, której o dziwo się nie doczekałam i chyba tylko to mnie zaskoczyło. ale właśnie jego postać podnosi moją ocenę z 6/10 na 9/10.

ocenił(a) film na 6
rejczel

To że film jest naciągany itd, ok ale powiedzmy sobie szczerze to typowy fanservice'owy produkt robiony tylko z myślą o miłośnikach L. Fabuła była raczej sprawą drugorzędną, tutaj liczyło się to że L gada w kilku językach, prostuje kręgosłup, wcina słodycze, biega, skacze, jeździ na rowerze i co tam jeszcze chcecie ;D Oczywiście mogliby się bardziej postarać i wymyślić coś ciekawszego, poza tym po Nakacie w roli reżysera (facet który zrobił genialny film grozy a mianowicie Ring) można się też było spodziewać mroczniejszej atmosfery. Owszem, film jest brutalniejszy ale to jeszcze nie to. No ale cóż, film tak czy siak jest pozycją obowiązkową dla fanów detektywa ;] Do tego ogromnym plusem jest nawiązanie do powieści Another Note na początku filmu (kiedyś chodziły słuchy że film w całości ma bazować na owej powieści ale w sumie dobrze że nakręcili coś nowego).

"Wyjątkowo podobała mi się muzyka. Ale wiadomo, kompozytor ten sam, co GitS'a robił, więc poziom musiał być."

Zauważ że muzykę do Death Note i Death Note the Last Name też komponował Kenji Kawai ;]

"Mamy w filmie Neara. Mamy też w filmie Mello"

Tylko że to nie Mello a Maki ;p Podobieństwo zewnętrzne widać ale to jednak inna postać.

"Dużo wątków, wiele nie zostało rozwiniętych (np: agent FBI, który miał zdobyć Death Note)."

Był jeszcze special o Matsudzie przygotowany dla telewizji w którym o ile dobrze pamiętam przesłuchiwano go w sprawie Kiry i notesu. Być może było to związane właśnie ze śledztwem FBI bo ów special miał być w założeniu uzupełnieniem do L: Change the WorLd. Można obejrzeć na you tubie, niestety nie ma do tego raczej żadnych napisów.

HuntMocy

Jak dla mnie poprzednie dwa filmy o DN były okropną karykatura mangi i anime. Ten film jest inny, bo odbiega od tematu, postać L wręcz rozczula nieporadnością i wreszcie patrzymy mu w twarz naprawdę z bliska. Może fabuła nie poraża genialnym rozegraniem wątków, akcją ani efektami, ale coś jest w tej historii, że dotyka sfery nie umysłowej widza, ale -czego by się nie spodziewał- wrażliwosci jego wnętrza.

ocenił(a) film na 6
Catee_Walking_Fridge

Jakim cudem film mógł być karykaturą anime skoro powstał wcześniej? Pierwszy film wszedł do kin 17 czerwca 2006 roku podczas gdy pierwszy odcinek anime został wyemitowany 3 października 2006.

I dlaczego niby karykatura? Bo nie kopiował scena w scenę mangi tak jak anime? DN TV był nudny, na palcach jednej ręki można było wymienić nowe sceny które i tak w żaden sposób nie ingerowały w fabułę (poza końcówką) podczas gdy filmy były zaskakujące bo wyleciały z nich mniej ważne wątki a na ich miejsce pojawiły się nowe (nie twierdzę że były genialne, ale jednak wprowadzały powiew świeżości).

HuntMocy

Ja stoję przy swoim, L:Change the WorLd jest jedynym filmem popwiązanym z DN, jaki mi się podobał.

ocenił(a) film na 10
Catee_Walking_Fridge

Jak dla mnie film świetny. Oczywiście, ma swoje wady, niejasne sytuacje czy nudnawe sceny. Ale wszystko to jest potrzebne do budowy głównego wątku :)
Akcja..? Może i pomysł niezbyt świeży, ale jak już ktoś wcześniej wspomniał..tu chodzi głównie o L. Tan film miał przybliżyć fanom (i nie tylko) jego postać, mimo iż jest już nam dobrze znany (eLa nigdy za dużo ^^)
Kenichi zagrał świetnie. Gdyby tak nie było, notowania filmu z pewnością by spadły.
Jeśli chodzi o K... nie podoba mi się jej "problem".
"musimy zabić ludzi, żeby uratować planete przed zagładą" - Tok myślenia pani K . Powód może i nie zupełnie błahy, ale dosyć płytki. Zastrzeżeń więcej nie mam (żeby nie było że czepiam się szczegółów XD)
A jeśli chodzi o zakończenie... moim zdaniem bardzo dobre.
Mamy zachód słońca, drogę i odchodzącego L, a chwilę potem smutną piosenkę. Nawet jeśli koniec nie pokazał bezpośrednio śmierci L, chwyta za serce. No i scenka po literach , czyli "L spoczywaj w pokoju" - rozwaliła mnie do końca ^^
Film widziałam ok. 5 razy i myśle że dałabym rade obejrzeć jeszcze raz.
Nie spodziewałam się tu akcji ściśle związanej z DN , ale się nie zawiodłam. Dobrze , że zrobili film odbiegający od schematu DN .

HuntMocy

"Bo nie kopiował scena w scenę mangi tak jak anime?"
Wierna adaptacja może być plusem, jeśli oryginał był świetny...

"DN TV był nudny, na palcach jednej ręki można było wymienić nowe sceny które i tak w żaden sposób nie ingerowały w fabułę (poza końcówką)."
Nie zgadzam się... DN TV był świetny (lepszy od filmu aktorskiego). Fabułę miał idealnie skonstruowaną. A zakończenie dużo lepsze niż w mandze... największym plusem filmu był brak Neara i Mello, których nienawidzę (takie kopie L)... ale Kira też za fajny tam nie był... (a to moja ulubiona postać).
Ja teraz czekam na europejską (lub amerykańską) adaptację DN... może będzie przynajmniej jeden plus (brak japońskich aktorów :P).

ocenił(a) film na 6
Znawca_

""musimy zabić ludzi, żeby uratować planete przed zagładą" - Tok myślenia pani K ."

Cóż, jak się nieraz ogląda wiadomości i widzi co się dzieje na świecie to czasem też człowieka nachodzą takie myśli ;p

"Wierna adaptacja może być plusem, jeśli oryginał był świetny..."

Po co oglądać kopie jak można jeszcze raz przeczytać oryginał? Anime było świetnie zrobione od strony technicznej, to fakt ale ja czytałem mangę dużo wcześniej i dla mnie to było zwyczajnie nudne. Dlatego bardziej podobały mi się filmy aktorskie oraz pełnometrażówki anime.

"A zakończenie dużo lepsze niż w mandze..."

Moim zdaniem zbyt ułagodzone, no ale to kwestia gustu. Zakończenie anime i tak uznaję za plus bo przynajmniej było coś nowego ;p

"Ja teraz czekam na europejską (lub amerykańską) adaptację DN... może będzie przynajmniej jeden plus (brak japońskich aktorów :P)."

Czyżby rasizm? ;p No ale skoro wolisz Efrony i inne ciotki rodem z Highschool Musical to pewnie ci się spodoba wersja made in Hollywood ;]

HuntMocy

"Po co oglądać kopie jak można jeszcze raz przeczytać oryginał? "
Hmmm... Dla mnie anime jest lepsze xD
Ja się zapoznawałem z DN odwrotnie... Najpierw filmy (które bardzo mi się spodobały), potem anime (wtedy stwierdziłem, że filmy jednak są kiepskie :P)...

Ale po to robi się adaptacje, żeby były zgodne z oryginałem... Co by było gdyby w takim Potterze, czy LOTR zmienili połowę fabuły z zakończeniem włącznie?
Oglądając anime, czy czytając mangę zawsze wyobrażam sobie, jak mogłyby wyglądać te sceny na filmie... Dla mnie robienie adaptacji różniących się znacząco od oryginału to nieco dziwny pomysł... ;)

"No ale skoro wolisz Efrony i inne ciotki rodem z Highschool Musical"
Mam nadzieję, że nie wezmą Efrona... i że brak japońskich aktorów nie będzie jedynym plusem tej adatacji :P

ocenił(a) film na 10
Znawca_

Mnie japońscy aktorzy nie przeszkadzają. Przeszkadzało by mi natomiast, gdyby w roli np. Kiry pojawił się taki Efron <rzyga>. Zgon na miejscu XD
Jeśli chodzi o Mello i Neara..pierwszy ok, ale drugiego nie trawie. Może dlatego że przypominał L, a L może być tylko jeden XD
Nie wiem dlaczego, ale mam przeczucie że gdyby Europa czy Ameryka zabrała się za robienie adaptacji,to po prostu by to schrzanili. Pomijając już fakt , że nie było by tam Matsuyamy ^^ Ciężko mi by było przyzwyczaić się do "innego" L.

ocenił(a) film na 6
Raven_V

Tak się składa że robią amerykańską wersję, ma być bodaj w 2011 ;p

Rozetka

To jest naprawdę świetny film! Zwłaszcza aktor.Pogratulować

SleepingSun

Bardzo fajny film :)






<za krótki>

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones