Horror, który zaczyna się całkiem obiecująco, kobieta zamknięta w nocnym metrze Londynu, pociągi pustoszeją, światło migocze, a atmosfera od razu robi się klaustrofobiczna. Niestety, po mocnym otwarciu film bardzo szybko wpada w pułapkę schematów. Zamiast napięcia i stopniowego budowania grozy, dostajemy coraz bardziej absurdalne i przewidywalne sceny ucieczki przed tajemniczym potworem.

Największą siłą filmu jest miejsce akcji, podziemne tunele same w sobie są świetnym tłem dla horroru, ale reżyser nie potrafi w pełni wykorzystać ich potencjału. Kamera często gubi rytm, a sceny, które powinny być duszne i przerażające, wypadają raczej chaotycznie niż klimatycznie.

Gra Franki Potente ratuje całość, bo jej bohaterka ma w sobie energię i determinację, ale reszta obsady to raczej jednorazowe figurki, które szybko znikają. „Creep” nie jest całkowicie zł, ma momenty, które potrafią zaskoczyć czy wywołać niepokój, ale brakuje mu spójności i pomysłu na rozwój historii. To taki horror klasy B, który można obejrzeć raz, ale raczej się do niego nie wraca.