Jest słodziutko, jest milutko, jest różowiasto. Jak to w tego typu filmach bywa wszyscy są uśmiechnięci, szczęśliwi, a największym problemem jest szlaban na telefon czy komputer. No i rzecz jasna wszystko prędzej czy później się skończy very, very happy endem, wszyscy poznajdują swoje życiowe miłości w wieku 16, 17 lat i będą żyli długo i szczęśliwie. I, jak niemal zawsze, wypada to wszystko okropnie żałośnie i sztucznie. Targetem rzecz jasna są nastolatki (płci żeńskiej), fanki HM/MC - byłe czy obecne - i one za filmem bez wątpienia będą szalały. Inni... Cóż. Jak już się powstrzyma odruch wymiotny od nadmiaru tej słodkości to od biedy można przeżyć, również dlatego, że wcale aż źle tak udźwiękowiony 'przebojami' teen rocka nie jest, uszy nie zaczynają krwawić od muzyki. Co nie zmienia faktu, że ogląda się na własne ryzyko.