Przyzwoity meksykański slasher inspirowany włoskim nurtem giallo. Jego akcja od czasu do czasu przenosi się na pokład opuszczonego statku, co było dla mnie sporym atutem "La Muerte del Chacal". Film niniejszy widziałem już kilka lat temu, dzisiaj rano seans numer dwa. Odziany w ciemny płaszcz i kapelusz tajemniczy morderca morduje swoje ofiary długim sztyletem. Jego ofiarami padają, rzecz jasna, główne młode kobiety. Ukrywającemu się na pokładzie opuszczonego statku mordercy towarzyszą dwa agresywne psy rasy doberman. Jego tożsamość usiłuje rozszyfrować szeryf imieniem Bob (Mario Almada)...

Niestety do identyfikacji mordercy dochodzi mniej więcej w połowie filmu, zatem nie ma w "La Muerte del Chacal" gry domysłów. Jednak film ogląda się przyjemnie (choć bywa głupiutki). Sporo morderstw, trochę krwi i makabry, pościg motorówkami, wizyta szeryfa w klubie ze striptizem, etc. Film nakręcono jednak w USA, konkretnie w Brownsville w Teksasie (blisko granicy z Meksykiem). Czas trwania: 91 minut.

Inne slashery Pedro Galindo III to m.in. "Trampa Infernal" oraz "Vacations of Terror" i jego sequel.