PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=290675}
6,5 33
oceny
6,5 10 1 33
La Ville dont le prince est un enfant
powrót do forum filmu La Ville dont le prince est un enfant

Spore rozczarowanie - bo zapowiadało się naprawdę ciekawie i nie wiem czemu to przypisywać ale z utęsknieniem czekałem końca. Ani przyjaźń-miłość uczniów ani rozterki i uczuciowe zawirowania księdza nie wiele mnie dotykały i interesowały. A już sama końcówka - religijne dywagacje księży - to czysty abstrakt.

ariel27

Dla mnie spore rozczarowanie , twoim rozczarowaniem ;-) , po pierwsze jakoś mało precyzyjnie to wszystko ujęte, tak na prawdę nie wiadomo co ci się nie podobało ?! Napisałeś że ani przyjaźń-miłość ani też rozterki lub inne tematy cię nie zainteresowały.., ale czy to znaczy że film zły ? na to pytanie sam musisz sobie odpowiedzieć. Zapowiadało się ciekawie , co mam przez to rozumieć ? początek , środek bo chyba nie końcówka z tego co napisałeś. Ale do rzeczy , każdy ma prawo obierać film indywidualnie i mieć swoje zdanie.Postaram się pokrótce opisać moje wrażenia i odczucia na temat tego filmu.

Niestety film nie jest spójny , mam na myśli rozwinięcie tematu owej fascynacji , było by dobrze by fabuła skupiła się na konkretnym wątku , by ten watek był dobrze opowiedziany , by postaci były wiarygodne i miały szerszą perspektywę . Trochę tutaj film kuleje i to wydaje się być jego główną wadą.Brakuje tu jakiegoś spięcia , dramaturgicznego punktu zaczepienia, że tak to określę.

Ale ponad to , mamy w tym filmie , rodzącą się fascynację , mistykę , filozofię i porządek kościoła to tak w skrócie , zaraz to postaram się rozwinąć.

Pierwsze co się rzuca to pięknie pokazana przez reżysera owa fascynacja , jest w tym coś magicznego , to rodzące się uczucie i fantazje, które są gdzieś w nich, w ich wrażliwości , duża w tym zasługa głównych bohaterów. Gra w ich wykonaniu jest na wysokim poziomie.

Drugim atutem są piękne zdjęcia , kamera nie rzadko nas hipnotyzuje , by wspomnieć motyw z rzuconym z papieru samolocikiem. Takie sceny zapadają , nie zostają obojętne. Są na poły senne , oniryczne , okraszone niebanalną muzyką , jakieś spowolniałe , takie jak rytm życia w tym świecie katolickiej szkoły. A zarazem mają ten ogień , może jakaś nostalgię, za czymś co nie osiągalne , co w pewnym sensie utopijne.

"Ogień, który płonie" jest jak pasja duszy, która może prowadzić do zła, jeśli nie podlega sublimacji., de Pradts padł ofiarą tego ognia i popchnął chłopców do emocjonalnej banicji. Egoizm i wszechobecna skostniałość , pod przykrywką miłości , zasad , reguł jakie niesie nauka kościoła . Z jednej strony pięknie to brzmi w piśmie , teologicznych rozważaniach , częstokroć weryfikowana przez samo , jakże inne i mniej patetyczne życie.

To wzruszający film, ozdobiony wspaniałymi ujęciami, zatopiony w muzyce Gounoda "Kyrie eleison"

Pomimo niedociągnięć , uważam ten obraz za bardzo interesujący , dający do myślenia. A końcowe dywagacje są jakby potwierdzeniem tezy że dwa światy ten rzeczywisty i ten sakralny , często idą innymi ścieżkami.Ograniczenie , kanony często zabijają nawet tak czystą przyjaźń jaka się może zawsze przydarzyć człowiekowi.

Empatia to stan w którym staramy się wczuć w stan emocjonalny , osoby , w jego rozterki , ale nigdy nie jesteśmy w stanie tego zrobić , a jeśli chodzi o stan fascynacji czy rodzącej się miłości , to tego już na pewno nawet nie dotkniemy. To stan wyjątkowy i jeśli sami nie tego nie przeżywamy to szkoda nawet się wysilać lub próbować to nazywać.

film w moim mniemaniu nie zasługuje na ocenę 3 , trochę trąca to ignorancją, pójściem na skróty . Ale nie znaczy że moja nota jest słuszna :-)

Pozdrawiam .





ocenił(a) film na 3
be_rnard

Sam się przyznam że interpretacja filmów w temacie: rodząca się fascynacja i przyjaźń to może nie jest moja mocna strona aczkolwiek dla porównania jaki typ narracji i klimatu mi odpowiada podam dwa tytuły - które też znasz: Iluzija oraz Morze Północne Texas - w obydwu przypadkach tematy młodzieńczych oraz dziecięcych fascynacji i miłości zostały według mnie poprowadzone genialnie i te filmy oceniłem bardzo wysoko. Tutaj czegoś brakował - nie wiem do końca czego ze film mnie nie porwał ale znużył. Oczywiście to o czym piszesz - wątki filozoficzne i religijne są dostrzegalne i film wiele ma do przekazania widzowi - jednak forma w jakiej jest to ujęte, nierówna fabuła która jakby krąży wokół tematu zamiast go dotykać zniechęca mnie jako widza.
Oczywiście że widać też ten dualizm pomiędzy czystością i prawdą chłopców a zachowaniem księdza który pod pozorami świętości, troski i miłości skrywa tak naprawdę nieczyste intencje i własną grę. Jednak ksiądz który nastaje na nieszczęsne owieczki - schemat fabularny - tymczasem reżyser skupia się przez lwią część filmu na tym aby łopatologicznie poprzez wszystkie jego słowa, gesty i zachowania uzmysławiać widzowi jego naturę. Jak dla mnie zabieg zupełnie bezsensowny - widz od razu domyśla się z kim ma do czynienia. Dalsze sceny - na jadalni czy rozmowy księży też były dla mnie nazbyt oczywiste, krążyły wokół prawd które wszyscy znamy. Suma sumarum pod latarnią najciemniej - każdy doskonale zdaje sobie sprawy jak wygląda życie w katolickich szkołach czy seminariach - nikt dzisiaj nie oczekuje od tych miejsc 100% czystości czy fair play.

To że droga sakralna i rzeczywista idą innymi ścieżkami to prawda nazbyt oczywista aby budować wokół niej pokrętną, poetycką fabułę i na końcu dochodzić do wniosków które już w pierwszych minutach filmu są oczywiste. Cała fabuła skupiona wokół prawdy i rozważań jakie nasuwają się same przez się. I jeden temat w tym wszystkim mi się podobał - ksiądz pragnący się kimś opiekować, pragnący bliskości drugiego człowieka, pragnący być wyjątkowym dla kogoś - próbujący realizować te pragnienie w ślepy i egoistyczny sposób. jak widać celibat nie do końca służy.
Podałem na początku dwa inne tytuły - by uzmysłowić jakiego rodzaju kina oczekiwałem po tym obrazie - bo tamte mnie poruszyły, zaciekawiły, zaintrygowały i pewnie jeszcze nie raz po nie sięgnę. Tutaj jest dla mnie zbyt jałowo, tak jakby wszystko się kręciło wokół prostej sprawy 2+2=4 a było owijane w bawełnę wiele razy. No i z tą empatią - to chodziło o brak zainteresowania w stosunku do głównych bohaterów, niemożność nawiązania z wrażliwością i światami jakie oni reprezentują żadnego kontaktu. Nie dawno widziałem Dla zapomnianego żołnierza - tam bohaterowie mnie zauroczyli, porwali za sobą. Stąd na tle innych produkcji w tym lub podobnym temacie które widziałem ostatnio tutaj jest najsłabiej.
Oczywiście każdy wyciąga z filmu tyle ile potrafi - to zależy wyłącznie od tego co mamy w środku, tak naprawdę od naszych doświadczeń, wiedzy i odczuć - ktoś da 1, drugi 10 bo w jednym film poruszy jakieś struny, a w drugim film nie znajdzie gdzieś tam w środku żadnego oddźwięku. Czy film jest zły - absolutnie nie, jednak reżyser nie znalazł kluczy, które pasują do mojego świata - a czasami wystarczy przecież jeden zamek ... Pozdrawiam serdecznie i dzięki za konstruktywną interpretacje filmu.

ariel27

Tytuły które podałeś , oczywiście znam , powiem że "luzija" "Morze Północne Texas" to filmy które wysoko cenię , zwłaszcza film "Iluzja" po obejrzeniu byłem nim szczerze zachwycony. Nie oznacza to jednak że ten film nie dotknął jakiejś struny która każe wysoko ocenić ten film. Oczywiście pełna zgoda że są tu duże uproszczenia , oczywistości których mógł nam oszczędzić reżyser . Czasami staram się pomijać te wszystkie niedociągnięcia które są oczywiste i skupić na innych zagadnieniach.Inaczej wiele filmów , które nie są monolitem , musiałbym po prostu skreślić. Takich powiedzmy perełek filmowych jest nie za wiele obecnie. Wracając jeszcze do filmu " Noordze , Texas" tu również można było doszukać się wielu skrótów i uproszczeń , nie zmienia to jednak faktu że film bardzo ciekawy. Chciałem tylko wyjaśnić , że nie zawsze wszystko musi być tak jak sobie wyobrażaliśmy. Też w wielu przypadkach chciałbym by coś , co jest niepotrzebne lub zbyt oczywiste , by tego nie było.

Film nie jest budowany wokół tych różnych dróg , sacrum/profanum , a raczej o tej chwili kiedy widzimy w kimś , coś więcej niż tylko kolega/koleżanka ze szkolnej ławy że tak to obrazowo napiszę. Piszesz ze krąży wokół jednego tematu. Nie sądzę , pokazuje natomiast , temat który jest i będzie zawsze dość jeśli nie kontrowersyjny to na pewno niejednoznaczny. Ponadto dotykający jak zawsze tematu rzeki , religii i wpływu na ludzi , intencji i często sprzecznych racji, które nie są do pogodzenia. Jeśli nie godzimy się z tymi sztywnymi kanonami to zawsze to wywoła spór nie tylko natury osobistej ale nade wszystko moralnej , wyznaniowej.

Ale masz rację , do każdego z nas pasuje jakiś klucz , jeśli on nie otworzy jakichś innych przestrzeni, to nawet gdybym napisał tu elaborat , esej, to i tak to nic by nie zmieniło. Moim miernikiem jest nie tylko warstwa fabularna, ale tez parę innych składników które składają się na film. Parę bym potrafił skonkretyzować a innych niestety nie. To tak jak by się przekonywać że Mozart był lepszy od Bacha. Jedni nigdy nie zostaną porwani dziełami mistrza Mozarta a inni nie będą czuć tej kontemplacji w wydaniu dzieł wspomnianego Bacha. Ot jak to jest zawsze ze sztuką :-)

Miło było pogadać o filmie i nie tylko :-) Pozdrawiam .

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones