Czy mógłby ktoś napisać cokolwiek wiecej o tym filmie? Wiem, miłość, Isabelle Carre, zachwyty, ale
może troszeczkę jakichś konkretów? Na innych stronach mnóstwo opisów /nieraz aż za dużo/, a
tutaj takie pustki!
Tak się składa że, czytałam całkiem niedawno recenzję tego filmu w miesięczniku Kino nr 3/98. Filmu jeszcze nie widziałam ale zacytuję kawałek opisu:
"Francois ( lat 39, żonaty) odprowadza Muriel (lat 22, samotna), którą poznał na prywatce. Dostaje jej numer telefonu, w kilka dni później zaprasza ją na kolację i wyznaje że chciałby się z nią przespać. W trakcie następnego spotkanie po jej stanowczej odmowie, prosi, żeby przynajmniej mógł obejrzeć ją nagą, na co Muriel w końcu przystaje. Po pewnym przeskoku w czasie widz orientuje się że zostali kochankami. Ich wzajemne pożądanie przeradza się w namiętną pasję. (.....) Oryginalność filmu polega przede wszystkim na zastosowaniu kamery subiektywnej. Obraz ekranowy odpowiada widzeniu Francois, którego nie widzimy. Muriel mówi do obiektywu. (....) Niewątpliwie mamy tu do czynienia z ćwiczeniem stylistycznym, co wzbudziło zastrzeżenia krytyków. jeśli jednak zaakceptuje się tę grę - proceder ów okazuje się fascynujący, gdyż pociąga za sobą nieustannie zbliżenia pięknej twarzy Isabelle Carre. okazała się doskonałą aktorką. Obejmuje swym tkliwym spojrzeniem niewidzialnego rozmówcę, którego znamy jedynie z poza kadrowego komentarza. Naprawdę jest nim sam Philippe Harel, skądinąd także aktor.(....) Nad tym filmem tak typowo francuskim - gdyż korzysta z długiej literackiej tradycji analizy psychologicznej i doświadczeń moralnych - unosi się duch wielkiego specjalisty od przygód miłosnych, Alfreda de Musset. Tytuł jednej z jego sztuk dopowiada sens filmu: " nie igra się z miłością." MARCEL MARTIN
O filmie i chęci obejrzenia go, już właściwie zapomniałam. Twój opis pobudził od nowa apetyt na niego - mam nadzieję , że uda mi się go niedługo obejrzeć. Dziękuję :))
Powyższy opis został zacytowany bardzo trafnie. To kwintesencja tego filmu i poniekąd jego wytłumaczenie. Bo od razu trzeba dodać, że film nie jest taki prosty w odbiorze. Rodzący się i rozwijający romans cały czas obserwujemy z pozycji intymnego (trzeciego) uczestnika. Zabieg ten - raczej nie spotykany w kinie - stawia widza jako nie tyle jako anonimowego obserwatora, co bardziej jako dosłownego podglądacza.
Jest to uczucie inne ale i fascynujące. Pomimo umowności całej konwencji jest to na tyle ciekawy eksperyment, że bardzo mocno wciąga! A poza tym przecież chodzi o uczucia, o miłość, o związek seksualny (silnie akcentowany nagością głównej bohaterki), czyli to, co przecież nie jest nam obce. Fascynujące...
Zdecydowanie film godny polecenia.