Oceniając dałam 10/10. Dlaczego? Film jest genialny w każdym calu. Fantastyczna muzyka i efekty.Po obejrzeniu człowiek zaczyna się zastanawiać i dwojako rozumieć zakończenie. Polecam- naprawdę dobra pozycja.
Akurat w kwestii muzyki spodziewałam się czegoś więcej. Według mnie film nie zasługuje na 10 .
Nad czym zastanawiać? Film obejrzałam może z dwa tygodnie temu, i nie zostawił w mojej głowie jakichś głębszych refleksji.
Różni ludzie, różne gusta. Aczkolwiek historię rewolucji polecałabym powtórzyć:) W filmie obecny jest pewien haczyk. Mogłabym to nazwać nawet personalizacją metaforyczną. Szkoda że nie zostawił Ci w głowie refleksji, bo ta pozycja jest jedną z konkretniejszych na rynku filmowym.
Film może tak Cię zachwycił, bo lubisz fantasy. Muzyka mnie nie zachwyciła, film nierealny (mówię o chociażby zjadaniu wróżek ;l ), mała Ofelia strasznie działała mi na nerwy, dialogi takie nijakie.. Jedynie postać Mercedes czy kapitana Vidala są zagrane dobrze.
Jestem Polką, więc może dlatego nie widze potrzeby hiszpańskiej ''historii rewolucji powtarzać'' . W filmie nie ma żadnego haczyka, każdy wie, że możliwe jest,że Ofelia sobie wymyślila ten świat, a żeby dojść do takiego wniosku, nie trzeba głębiej kopać. Nie zostawił mi w głowie głębszych refleksji , bo nie było tam nic takiego,żeby zmieniło moje poglądy na jakiś temat. Raczej nie. I nie zgadzam się z ostatnim zdaniem, a raczej jego drugą połową.
Zależy jak interpretujesz film. Są dwie opcje ;) A może i więcej, ale znalazłam dwie :)
Tak, według mnie ten świat sobie wymyśliła.
Nie jestem pewien dlaczego, inna sprawa gdyby tak zrobiła w np. choćby 1/4 filmu gdzie czuła się na pewno strasznie samotnie, ale zaczęło się zanim jeszcze w ogóle poznała kapitana, a fauna poznała zanim jej mama była bardziej chora, a kapitan pokazał swój charakter.
Ale mimo wszystko ja interpretuję film tak, że Ofelia jak najbardziej wymyśliła sobie cały ten świat.
Wynika to z tego, że na końcu jak rozmawiała z Faunem to była sytuacja, gdy kapitan tam wkroczył i jego oczyma nie było widać Fauna, a samą Ofelię co mogło dać do zrozumienia właśnie to, że świat nie istnieje.
Sam jednak nie wiem dlaczego narysowane kredą drzwi działały dla Ofelii, a także jej matka widziała i słyszała korzeń mandragory, kapitan z resztą też go widział.
Nie zgadzam się z tym, że w filmie nie ma haczyka, bo jest.
Może przesłania dużego nie ma, czy nie pobudza refleksji - przynajmniej u mnie, ale to też całkowicie zależy od każdego jak film odczuwa. Mimo wszystko film można zrozumieć w różny sposób.
Reliance - podziel się uwagami Twojej interpretacji filmu, jestem bardzo ciekaw. :)
Może bardziej sprecyzuj swoją prośbę, bo ja o filmach mogę gadać i gadać, to jest temat rzeka.. ;) Albo poproś Denię (która w dziwnym przypadku mieszka w tym samym domu co ja xD) , jej się film bardzo podobał, więc może i Ciebie przekona.Do mnie film jakoś nie przemówił, a o tym korzeniu mandragory zapomniałam zupełnie.. I teraz się jeszcze bardziej utwierdziłam w przekonaniu, że film na 10 nie zasługuje. Jest duzo niedopracowań.
troche to dziwne, zeby jej wyobraźnia byla aż tak bujna... wiadomo ze to dziecko, ale chyba to lekka przesada... gdyby założyć ze Faun to jej wyobraźnia trzeba by też założyć że miała coś poważnego z psychiką,albo ktoś ją dokarmiał grzybkami;) skąd by w ogóle wzięła ten korzeń... sama nie wiem.. film jest na prawde dwuznaczny
korzeń mandragory nie musiał być wymysłem. dziewczynka przyniosła do domu korzeń, który w jej świecie miał mieć właściwości lecznicze, ruszał się i wydawał odgłosy. sam korzeń prawdopodobnie był więc całkiem prawdziwy, co nie wyklucza teorii, że Ofelia sama stworzyła sobie ten świat, z którą się zresztą zgadzam ;p
Jeszcze nie widzialem ani jednego prawidlowego komentarza na temat tego filmu poza komentarzem @kalambury1008. :)
- Z fantasy jest tu bardzo malo, prawdopodobnie tylko animacje. Film jest od poczatku do konca usytuowany w zajetej wojna Hiszpanii.
- Nie dziwne, ze Ofelia Cie denerwuje - wszystkie dzieci sa denerwujace, Ty tez na pewno byles/as. Dorosli maja prawo lepiej zagrac.
- Muzyka, no coz - glowny motyw to cudo i masterpiece itd. ale wiecej sie nie spodziewalem uslyszec w europejskiej produkcji. Problemem bylo to, ze nie bylo slychac muzyki w czasie akcji - czy akcja byla tak wciagajaca czy rzeczywiscie muzyki nie bylo, NIE PAMIETAM. Jesli to pierwsze to chyba tworcom naleza sie brawa.
- Nierealne zjadanie wrozek to problem czysto osobisty, niczego nierealnego w tym nie widzialem. Wzial wrozke i zjadl, i tyle... Na Twoim miejscu zastanawialbym sie nad elementami i wartosciami zawartymi w filmie, a nie na grze aktorskiej, niedopracowaniach itd.
- Film mozna ocenic na 7-8, poniewac pomysl byl od poczatku do konca zabrany z Narnii (mowie o ksiazce) i osadzony w Hiszpanii. Ale oceniam ten film na 10 wlasnie ze wzgledu Ten pomysl, no i mam nadzieje, ze ktos dzieki mojej zawyzajacej srednia ocenie obejrzy ten film.
No i najciekawsze: haczyka nie bylo. Film mozna rozumiec Tylko na 2 sposoby i Tylko jeden oddaje w pelni zamysl tworcy. I wlasnie tego punktu widzenia jeszcze nie zauwazylem na filmwebie.
Zalozmy na chwile, ze wszystko w tym filmie jest prawda - faun, korzen, wrozki, labirynt, Krolestwo i Krol. Latwo mozna sie zdobyc na takie zalozenie, gdyz na ekranie korzen cudownie utrzymuje przy zyciu matke Ofelii, kreda dziala, wrozka bezblednie prowadzi dziewczynke do Labiryntu (jak Ofelia mialaby trafic do ruin przez busz bez bladzenia po lesie). Na koniec Ofelia uciekajac przed Ojczymem przechodzi przez sciane labiryntu, a ta sie z powrotem zamyka. Doslownie traktujac te akcje moze nam sie wydawac, ze to jest jakis okultyzm. Od razu odradzam to spojrzenie na film, poniewaz w okultyzmie spotykamy sie z porozumiewaniem sie z szatanem poprzez wlasne cialo i swiat (rozne przedmioty ukladajace sie w napisy, dziwnie jasno widoczne znaki zwiazane ze smiercia i imionami szatana - uwierzcie mi, ze to prawda to moze unikniecie niechcianych z nim spotkan). Tu nic takiego nie ma. Ba, mowa tu nawet o wybaczeniu, litosci i dobroci, wierze, Zyciu Wiecznym (rzeczy widoczne golym okiem - motyw niesmiertelnosci, osiagnietej przez wlasna ofiare i posluszenstwo, no wlasnie, komu? ;-)). Ofelia lituje sie nad wlasnym braciszkiem, zrodzonym z ojca, psychopaty, bezboznika. Dziewczynka prawdopodobnie nie miala w zyciu stycznosci z Bogiem (kto ja mial w latach 1914-1980+ temu gratulacje...), w realiach powojennych (I i II WŚ) i wojny domowej na 100% nie byla uczona wybaczenia, litosci, milosci. Bez wzgledu na ojczyma, nie msci sie na nim zabijajac jego syna, wybiera wlasna smierc zamiast braciszka. W przedostatniej scenie jasno slyszymy o tym, ze dostapila niesmiertelnosci i polaczyla sie ze swoim prawdziwym Ojcem. Jesli ktos nadal nie rozumie przeslania filmu i jego glebi, jest rzeczywiscie tym, co ma Prawde przed oczyma, a nie widzi i nie slyszy...
Ofelia jest tak dobrym stworzeniem nie z siebie, tylko Ktos chcial i wiedzial, ze taka bedzie. W momencie kiedy byla juz gotowa uwierzyc, Bog objawia sie w jej zyciu jako postacie z bajek, ktore czytala. (Zauwazmy, ze Bogiem nie jest tu jakis elf, faun czy wrozka tylko jej prawdziwy Ojciec, ktory dawno temu ja stracil ale czekal i wiedzial, ze ona wroci.) Postacie te udowadniaja jej wczesniejsze przemyslenia na temat wlasnego pochodzenia (na pewno mysli: moze to ja jestem ksiezniczka i wszystko zapomnialam) i tym samym ucza ja wiary w Boga (tu w prawdziwego, dobrego Ojca). Pozniej stawiaja ja przed trzema probami - wyjac klucz z brzucha zaby - nie boi sie stanac przed wlasnymi lekami i je zwyciezyc (co moze byc gorszego dla malej dziewczynki ze wsi niz ropucha rozmiarow czlowieka). Druga proba to posluszenstwo - musi wziac noz i nic nie jesc ze stolu. Ofelia nie wykonuje dobrze zadania ale wszystko jedno dostaje jeszcze jedna szanse, najtrudniejsza rzecz. Malo kto, by sie na to odwazyl ale czym jest smierc doczesna w porownaniu z Zyciem Wiecznym. To tak jakbys mial wybierac pomiedzy 50-cioma latami (bez zadnych gwarancji) a nieskonczonoscia w chwale Boga, bez lękow, bolow i cierpien... Dziewczynka bez namyslu wykonuje polecenie i przy okazji ginie. Przedostatnia scena filmu oczywiscie rozgrywa sie przed tronem Ojca. Happy End o jakim kazdy z nas powinien marzyc. Dowodem na Chrzescijanskie pobudki jest motyw chorej matki i korzenia mandragory - faun kontaktuje sie z Ofelia (dziewczynka martwi sie o mame) daje jej korzen, matka czuje sie lepiej dopoki korzen lezy pod lozkiem i umiera jak go z tamtad zabieraja.
Film jest malym plagiatem Narnii. Po tym jak ludzie stwierdzili, ze Narnia to fajne fantasy ale takie demoniczne i zbyt bajeczne (chociaz Lew jasno wspomina o grzechu i przebaczeniu oraz poswieca sie za nas ginac na Kamiennym Stole, zeby potem zmartwychwstac - zywcem wzieta Ewangelia) francuzi chcieli zrobic cos bardziej przyziemnego i jeszcze jasniejszego ale i tym razem nikt nie zrozumial.
Polityczny watek na pewno nie byl najwazniejszy w tym filmie.
No i nie rozumiem oburzenia wielu na temat "socjalistycznych pobudek" rezysera. Popatrzmy na to z innej strony. Wyobrazmy sobie, ze jestesmy Rosjanami, Polacy robia kolejny film pt Bitwa warszawska 1920, i co my na to? Przesadzone, nieprawda itd. itp. Kapitalisci sa zli, mysla tylko o sobie. Ilu ludzi zabila demokracja itd. Na wszystko sa dowody i ani nacjonalisci, ani socjalisci nie byli dobrzy z zasady. Zaden ustroj nie jest dobry, proponuje sprowadzac sie tylko do jednostki i poznawac czlowieka, a nie kraj w ktorym zyje, za ktory walczy, ktorego jest patriota. I dopoki takiego czlowieka nie gryzie sumienie, i dopoki ktos mu nie powie (wystarczy 1 raz), ze robi zle (o ile robi) - nie odpowiada za swoje czyny. Republikanie walczyli za swoje idee, nacjonalisci za swoje. A najwazniejsi sa ludzie jako jednostki, a nie ustroj czy narod. Co jest warty najwiekszy bohater, patriota, talent pilkarski czy co tam jeszcze jesli nie uznal Boga w swoim zyciu i nigdy nie dostapi zycia wiecznego?
Wiesz, nawet nie interesowalem sie w jakich czasach rozgrywa sie akcja filmu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Labirynt_fauna
Wychodzi na to, ze 1944... czyli po wojnie domowej. Nie wiem czy to cos zmienia. :)