Przypadkiem natrafiłam na listę co prawda o horrorach, ale padło tam nazwisko Guillermo del Toro, w niekorzystnym świetle. Według autora artykułu ma być twórcą "pretensjonalnych bajeczek" w porównaniu z "Czy zabiłbyś dziecko ?" Serradora. Tamtego filmu nie oglądałam więc nie mogę go oceniać, ale nie można pozostać obojętnym na infantylizm krytyka. Ani "Sierocińca" ani "Kręgosłupa diabła" nie można nazwać pretensjonalnymi. Filmy te mogą się nie podobać ale nie używajmy słów których nie rozumiemy w recenzjach.
Nie pierwszy raz wychodzi na jaw, że z recenzenta możemy zmienić się w krytyczną hienę.
Tu przypomniała mi się lawina krytyki na "Labirynt fauna". I uznałam, że jeżeli ktoś uważa historię dziewczynki egzystującej w dwóch równoległych światach, merytorycznie ze sobą powiązanych, (gdzie w tle jest zło wojny), za "pretensjonalną bajeczkę" to musi być naprawdę nieprzyjemnych antywrażliwcem lub gorzej. Taka sytuacja powtarza się przy wielu innych filmach, gdzie prawdziwe dno jest ukryte i należy czytać między wierszami.
Podobne krytyczne opinie zmusiły mnie do podwyższenie oceny "LF". 9./10.
Najbardziej pretensjonalne w tym wszystkim jest stawianie obok siebie "Czy zabiłbyś dziecko?" obok filmu Del Toro.
Na poziomie historii i tego, o czym opowiadają nie łączy ich absolutnie nic. Podobnie z formą. Najprościej mówiąc (i nie spoilerując) "Labirynt Fauna" porusza trudny temat w sposób zdecydowanie bardziej baśniowy i "lekki". Pod względem spostrzegawczości i dogłębnej analizy Serrador w niczym nie ustępuje Del Toro, ale decyduje się na "mocniejsze" środki.