W przeciwieństwie do innych - czysto rozrywkowych - filmów del Toro, ten jest pretensjonalny i przez to kiczowaty, że aż zęby bolą. Z trudem ogląda się tę karykaturę frankizmu pełną patosu i zadęcia. Ale jak się okazało, zabawa w sam raz na nominację do Oscara i komercyjny sukces.
Technicznie robota doskonała, barokowa, ale ja jednak wolę komiksowego Hellboya, Kręgosłup czy Cronosa... Filmy równie sprawne, a bez tego nieznośnego zadęcia i kiczowatej ckliwości.