Rozmowa Doktora, tuż przed jego śmiercią, a rozmowa małej bohaterki z Faunem tuż przed zabraniem jej braciszka.
Dzieci w obozach koncentracyjnych przed śmiercią rysowały wróżki i motyle na ścianach baraków. Dla odrobiny jedzenia, naprawdę odrobiny, były w stanie zaprowadzic się wszędzie. Ludzie opuszczający Umschlagplatz i wsiadający do pociagów do obozu koncentracyjnego zrobili to, bo dostali pobochenku chleba.
Kościelni przyklaskiwali, nic dziwnego, że można było się nimi zrazic i zawieśc.
"Zły" zginął, "dobrzy" używali tych samych metod, co źli, a i tak historia pokazała, że to Ci "źli" rządzili przez wiele lat Hiszpanią. Nikt nie wygrał.
Ojczym - służbista-sadysta? czy może Franco? Hitler?, kogóż on przypomina?
Potwór w lochach, bezoki - buty dzieci, takie same jak w Auschiwtz, jak i w baśniach braci Grimm, postac wzięta z Greckiej mitologii, znów jakaś nienazwana, pradawna, zła siła, która pożera niewinne istoty.
I klucz do świętości, do nadania sensu temu, co się dzieje dookoła, leży w niewyobrażalnym obrzydliwstwie, gdzieś między korzeniami.
Spotkanie Fauna i ojczyma, którzy zamierzają zrobic to samo.
W filmie prawie nie ma nadzieji - jedyna tkwi w słowach "Jeżeli to zrobisz, to zestarzejesz się i umrzesz, a ślad po Ciebie zatrze czas..."
Po kim tak naprawdę ślad zatarł czas - po bohaterce, czy po kimś innym?
Jej ofiara nie...
Życie to nie bajka. Eligijne zakończenie dzieciństwa. I mały promyczek, Bardzo mały. ;(
Dlaczego mam wrażenie, że autor miał całkowite prawo pokazac to okrucieństwo? I że nie robi to dla rozywki, efektu, zadowolenia gawiedzi, ale ma to głębszy, głębszy sens?
Czasami nasze wewnętrzne horrory, i horrory którymi karmiemy się żyjąc, wymagają stworzenia z nich histori.
I nie jesteśmy potworami, gdy to robimy. Robimy to właśnie, by się nimi nie stac.