Film aż ocieka prymitywną propagandą homo. Sami sobie strzelili w kolano, bo na tle filmów w temacie homo wypada tragicznie, jak broszura propagandowa wyznawców Stalina.
To normalne, ze mamy propagande homo. Kino zawsze robi jakas propagade, a to lewacka, a to katolska, a to biznesowa...
Nie w tym rzecz, a w tym, jaka jest jej ilość i jak jest podana. Są filmy poruszające kwestie homoseksualistów i ich problemów, a jednak dające się oglądać-ba, nawet wybitne. Na przykład Filadelfia, albo Obywatel Milk (ten drugi także na faktach, a jednak podany z klasa i na poziomie a nie a'la gazetka propagandowa komunistów).