Totalny bezsens- nie ma sensu doszukiwać się czegokolwiek w tym filmie. Ćpanie, ćpanie, ćpanie...szkoda, że Depp zaangażował się w ten obraz
Dobra widzę że trzeba wam przytoczyć co poniektórym parę cytatów bo inaczej się nie przekonacie że ten film nie jest głupi czy bez sensu
Raoul Duke: Strange memories on this nervous night in Las Vegas. Has it been five years? Six? It seems like a lifetime, the kind of peak that never comes again. San Francisco in the middle sixties was a very special time and place to be a part of. But no explanation, no mix of words or music or memories can touch that sense of knowing that you were there and alive in that corner of time in the world. Whatever it meant.
Raoul Duke: We are all wired into a survival trip now. No more of the speed that fueled that 60's. That was the fatal flaw in Tim Leary's trip. He crashed around America selling "consciousness expansion" without ever giving a thought to the grim meat-hook realities that were lying in wait for all the people who took him seriously... All those pathetically eager acid freaks who thought they could buy Peace and Understanding for three bucks a hit. But their loss and failure is ours too. What Leary took down with him was the central illusion of a whole life-style that he helped create... a generation of permanent cripples, failed seekers, who never understood the essential old-mystic fallacy of the Acid Culture: the desperate assumption that somebody... or at least some force - is tending the light at the end of the tunnel.
Nie chce mi się więcej szukać, pewnie nawet tego debile nie zrozumiecie bo oglądacie filmy z lektorem.
Przemijanie, kultura, upadek wartości, skutki życia w społeczeństwie ryzyka 24/7, obserwacja zmian jakie na przełomie czasów takich jak tamte lata dokonywały się praktycznie z roku na rok i że nigdy nic nie pozostaje takie samo a na koniec zastanawiasz się tylko czy było warto za czymś stać pewnie też wam nic nie mówią.
Pozdrowienia dla ludzi którzy coś skumali z tego filmu.
Problem z tym filmem polega na tym że większość ludzi widzi ten film jako "ćpanie, ćpanie, ćpanie...", ba powiem nawet że dzięki temu stał się słynny i uzyskał miano "kultowego" - podobnie było zresztą z książką Thompsona. A książka - tak jak i film(chociaż on niestety w mniejszym stopniu) niesie z sobą dosyć dobre podsumowanie upadku ruchu "dzieci kwiatów", jak i dobrą krytykę społeczeństwa amerykańskiego ery Nixonowskiej(imho obecnego również)
...chociaż śmieszą mnie ludzie którzy piszą że propaguje on, bądź jest przestrogą(!?), przed narkotykami - w filmie niestety tego tak dobrze nie widać, ale w książce Thompson potępia on nie tyle narkotyki, co sam fakt próbowania budowy ruchu w oparciu o nie(oświecenie itp). Świetnie to widać w monologach Duka, które niestety w filmie nie są całe, mimo iż film jest stosunkowo wierną adaptacją(Thompsonowi ponoć się podobała, no cóż sam maczał w niej palce). Sądzę że spowodowane to jest tym że nawiązują one(w książce) wiele razy do konkretnych osób i faktów, które widz mógł by nie zrozumieć(zwłaszcza poza Ameryką).
W mojej ocenie film jest świetny, tak jak i rola Deppa (moim zadaniem, najlepsza jego rola), wbrew niektórym opiniom - niesie on przekaz, który jednak nieraz przyćmiewają niektóre jazdy głównych bohaterów. Mimo to polecam jednak książkę, która ułatwia zrozumienie i wyłapanie tego co Thompson miał do przekazania(chwała wydaniu które czytałem za dobre przypisy;)). Dodam jeszcze że dopiero w tym roku miało miejsce jej PIERWSZE wydanie w Polsce(po bodajże 37 latach)... ehh, ale przynajmniej nareszcie można się zapoznać z tym dziełem w naszym rodzimym języku(chociaż oryginał pewnie lepszy... ale cóż;/).
PS. I proszę nie pieprzyć tu za przeproszeniem głupot o tym że oglądanie filmu na bani itp. pomoże w odbiorze tego filmu(w większości przypadków go wypaczy). Zgodzę z kolei z tym że znajomość(przynajmniej teoretyczna) różnych ekhm... "używek" pomaga, tak samo jak znajomość realiów ameryki przełomu lat 60 i 70
oryginał zawsze lepszy, po prostu to lepiej brzmi po angielsku ,moim zdaniem, ale polskie tłumaczenie baaardzo dobre
Przeczytalem tylko pierwszych kilka postow w temacie w tym pierwszy oraz jeden z nastepnych autora tenmatu pt."nie mowcie mi ze ogladajac zauwazyliscie...".
Widac zauwazylismy, przynajmniej ja. I przykro jest patrzec na texty takie jak te ktore autor tego tematu tu produkuje. Nie trzeba byc gebniuszem by bez problenmu zobaczyc sens trego filmu. Jesli skupisz sie na OGLADANIU filmu a nie ocenianiu po okladce to tez dasz rade. Wierze w Ciebie. Jestes slaby ale moze dasz rade.
Dobra widzę że trzeba wam przytoczyć co poniektórym parę cytatów bo inaczej się nie przekonacie że ten film nie jest głupi czy bez sensu
Raoul Duke: Strange memories on this nervous night in Las Vegas. Has it been five years? Six? It seems like a lifetime, the kind of peak that never comes again. San Francisco in the middle sixties was a very special time and place to be a part of. But no explanation, no mix of words or music or memories can touch that sense of knowing that you were there and alive in that corner of time in the world. Whatever it meant.
Raoul Duke: We are all wired into a survival trip now. No more of the speed that fueled that 60's. That was the fatal flaw in Tim Leary's trip. He crashed around America selling "consciousness expansion" without ever giving a thought to the grim meat-hook realities that were lying in wait for all the people who took him seriously... All those pathetically eager acid freaks who thought they could buy Peace and Understanding for three bucks a hit. But their loss and failure is ours too. What Leary took down with him was the central illusion of a whole life-style that he helped create... a generation of permanent cripples, failed seekers, who never understood the essential old-mystic fallacy of the Acid Culture: the desperate assumption that somebody... or at least some force - is tending the light at the end of the tunnel.
Nie chce mi się więcej szukać, pewnie nawet tego debile nie zrozumiecie bo oglądacie filmy z lektorem.
Przemijanie, kultura, upadek wartości, skutki życia w społeczeństwie ryzyka 24/7, obserwacja zmian jakie na przełomie czasów takich jak tamte lata dokonywały się praktycznie z roku na rok i że nigdy nic nie pozostaje takie samo a na koniec zastanawiasz się tylko czy było warto za czymś stać pewnie też wam nic nie mówią.
Pozdrowienia dla ludzi którzy coś skumali z tego filmu.
Film jest całkiem dobry niestety jego dużą wadą jest to ze w odróżnieniu od książki koncentruje się wyłącznie na narkotykowych tripach brakuje w nim odnośników do tamtej rzeczywistości w książce wciąż przebijały się wycinki z gazet i rożne historie opowiadane przez Raula.
Polecam po obejrzeniu filmu przeczytać książkę a na pewno przestanie on być dla niektórych pusta opowiastka o braniu drągów.
świetne cytaty...
ja osobiście uwielbiam jeszcze ten kultowy o fali
And that, I think, was the handle - that sense of inevitable victory over the forces of old and evil. Not in any mean or military sense; we didn't need that. Our energy would simply prevail. We had all the momentum; we were riding the crest of a high and beautiful wave. So now, less than five years later, you can go up on a steep hill in Las Vegas and look west, and with the right kind of eyes you can almost see the high-water mark - that place where the wave finally broke and rolled back.
Pierdolisz człowieku niesamowite bezedury! Deep odjebał kawał dobrej roboty, kolejna świetna rola na koncie jego.
Film wspaniały z każdej możliwej perspektywy. Zgodzę się z kimś tam (proszę o wybaczenie za potraktowanie po macoszemu filmwebowego sąsiada), że to nie jest film na raz. Niesamowicie przyjemny do oglądania!
Każdy, kto kiedykolwiek coś wrzucał, ma swoje własne spojrzenie na narkotykowy świat. Ci, którzy są od tego z daleka mogą niekoniecznie zrozumieć, co kolorowanie świata ze sobą niesie, tak więc może im się ten "nielegalny" pejzaż ukazany w filmie nie spodobać.
Moim skromnym zdaniem chodziło o ukazanie tego, co działo się w latach świetności "psychodelicznych dragów", w czasach, kiedy długowłosi odpływali przy Jefferson chociażby. Czego tu się doszukiwać na siłę, skoro można się delektować wspaniałym filmem...(?)
Szkoda, że Depp zaangażował się w ten obraz? Ha! Według mnie to wielki krok w jego karierze. Po raz kolejny udowodnił, że nie ma roli, której by nie podołał.
I jeśli widzisz w tym filmie tylko narkotyzowanie się, to ja już nie mam nic więcej do dodania. Bo PO CO? Przecież to nie ma najmniejszego sensu, bo ty i tak będziesz tam widział tylko dwójkę najaranych debili śmigających po Las Vegas.
I jak już to ktoś ujął, to wielka szkoda, że niektórzy lubią ten film tylko za pojechane fazy i mnóstwo narkotyków. Ten film ma, jak już zostało napisane, kilka poziomów interpretacji, ale nie warto widziec w nim tylko czegoś takiego.
Dla mnie totalne arcydzieło, gdybym tylko mogła, dałabym 11.
Pozdrawiam:)