Babka tłucze się ze swoim autystycznym synem przez pół świata, żeby gościu, którego kiedyś widziała w discovery pokazał dziecku orki. Uznaje bowiem, że bedą one panaceum na przypadłość syna. Wszystko ok, tylko typka przybywa bez jakiejkolwiek zapowiedzi, wbija się typowi do jednoosobowego domku, który jest właściwie jego miejscem pracy, bo stoi tuż przy latarni morskiej, którą obsługuje i w samym sercu rezerwatu przyrody, którym się opiekuje plus orki oczywiści, z którymi sobie pływa na grzbiecie..dobra facet po trudach i znoju ją przygarnia, później wieczorkiem na plaży robi się romantico i nawet chce ją cmoknąć, na drugi dzień dostaje zjebkę od szefa, żeby nie pływał z orkami, no ale gość nie może się powstrzymać, żeby tego było mało pakuje chłopca na łódkę bez żadnego kapoka, kółka, motylków, srylków, zabezpieczenia czy czegokolwiek, by chociaż dzieciak mu nie czmychnął jak już wypływają na otwarty ocean...matka dziecka jest po tej akcji na tyle zachwycona,że daje się przystojnemu "terapeucie" zabrać na festiwal strzyżenia owiec..
osobiście zmęczyła mnie ta fabuła
co o orki mają wspólnego z autyzmem?
https://pl-pl.facebook.com/lekarzDawidCiemiega/posts/276865326329870/
tak po krótce o filmie