W końcu jakiś porządny, naprawdę udany, fajny film o miłości homoseksualistów. Milion razy lepszy od pretensjonalnego, badziewnego "Call Me By Your Name" (porównuję to tylko dlatego, że większość komentujących zna jeden lub dwa filmy z gejami i tylko do nich porównują ten film). Lato 85 jest idealnym pomostem między filmem mainstreamowym, a ambitnym. Takie filmy lubię. Nie jest prostacki, jak blockbustery, ale również nie jest pretensjonalny i nie szpanuje na każdym kroku sztuczną zajebistością jak "ambitne dzieła". Film normalny, zwyczajny, ale dobry! Fabuła nie jest skomplikowana, ale czy musi być? Ot, opowieść o dwóch nastolatkach których połączyło gorące uczucie. Lekki (do pewnego momentu), letni romans. Film jest zmysłowy, sensualny, a nawet bym powiedział "seksualny", gdyż w końcu (!) w filmie głównymi bohaterami są ładni, a nawet piękni chłopcy, którzy (sorry za stereotypy) gejów nie przypominają. Z reguły do filmów o takiej tematyce wsadza się jakichś mniej ładnych facetów, aby byli surowi i brzydcy z wyglądu albo zarośnięci. A tutaj mamy zwyczajnych, ładnych nastolatków. Nareszcie.
Gra aktorska była dobra, zdjęcia świetne. Tak jak wcześniej napisałem - niektóre sceny zmysłowe, jeszcze dodatkowo podbite genialnym oświetleniem. Podobała mi się również Kate, aktorka świetne zagrała brytyjkę, która śmieszne mówi po francusku.
Są tutaj sceny, które mają za zadanie zapaść w pamięć, ale na szczęście nie są tak żenujące i pretensjonalne jak brzoskwinia w CMBYN. Sailing przy tańcu z jednej strony lekko kiczowate, z drugiej podobał mi się pomysł, że Alex zmianą muzyki nagle został wprowadzony w inny świat, tańczył zupełnie inaczej niż cała reszta. I wyglądało to tak, jakby David chciał sprawić mu przyjemność wprowadzając go w inny nastrój, dając mu odprężenie i zmianę "stanu" zmieniając muzykę.
Pewne rzeczy może bym zmienił, niektóre mnie lekko raziły, chociaż patrząc ogólnie na film to bardzo mi się podobał. Wprowadzenie spoko, chociaż mnie jakoś takie triki bardzo nie ruszają - nie muszę mieć retrospekcji czy specjalnych wstępów aby mi się film spodobał. Główni bohaterowie mogliby się też poznać w troszkę mniej sztampowych okolicznościach. To jednak i tak tylko drobnostki. Po prostu jest to bardzo dobry film na poziomie, który o wiele bardziej zasługuje na sławę i nagrody niż CMBYN. Niestety nie jest z USA i nie ma takiego budżetu na reklamę. A tak na marginesie, to film delikatnie przypomina mi swoją kolorystyką, zdjęciami filmy Allena. Uwielbiam takie filmy i chciałbym, aby takich filmów było jak najwięcej. Niestety, takie filmy zdarzają się może raz na dekadę.
Beznadzieja, że nie da się tutaj edytować postów. Zapomniałem też o scenie tańca na grobie - nie jestem zwolennikiem takich "chwytliwych" scen, może gdyby było to trochę bardziej uzasadnione fabułą (samo danie słowa to za słaby argument do profanacji grobu), natomiast pomysł rekompensuje styl (a może lepiej nazwać to choreografią?) w jaki Alex "zatańczył" na tym grobie. Wyglądało to genialnie, niesamowicie się wczuł w scenę, taniec z jednej strony dziwaczny, z drugiej idealnie oddawał ekspresję bohatera, jego emocje, pokazywał jego "uwolnienie" z obietnicy.
Końcówka filmu mogłaby być lepsza. Czy Alex postanowił naśladować Davida? A może zwyczajnie dość szybko zapomniał o byłym chłopaku? I skąd w takim małym miasteczku tyle przystojnych gejów? :D
W każdym razie - film świetny.
"Film normalny, zwyczajny, ale dobry"
"Po prostu jest to bardzo dobry film "
"W każdym razie - film świetny."
- widzę, że z każdą linijką ocena szła w górę :)