He, he, właśnie obejrzałem przed chwilą, bo zachęciła mnie do tego opinia poniżej. I film rzeczywiście nie zawiódł. Tylko, do diabła, czemu napisali, że jest to film od 12 lat. Przecież to typowy film familijny. Mamy tu Chucka Norrisa w roli ducha lasu, który pod postacią wilka, niedźwiedzia i orła chroni przyrodę przed zakusami wielkiej korporacji. I muszę powiedzieć, że Chuck Norris po raz kolejny jest najsłabszym elementem filmu, a aktor z niego żaden. Pojawiał się tylko wówczas, kiedy trzeba było okłaść po ryju rzezimieszków - w ogóle w tym filmie za wiele go, na szczęście, nie było. Tradycyjnie wkurzał mnie grany przez niego bohater - nie dość, że na wszystkie problemy miał jeden argument, przemoc, to jeszcze, jak się naparzał, nikt nie mógł go nawet trafić, nie mówiąc już choćby o najmniejszym draśnięciu. Trzeba też przyznać autorom filmu, że przesłanie ekologiczne było podane "bardzo subtelnie". No, ogólnie dosyć żena, gdyby nie było Chucka, może dałbym ze 4 pkt., a tak tylko 2,5.
Podwyższe jednak na 3, i to takie solidne 3, bo wczoraj oglądałem "Pewnego razu w Meksyku" i postawiłem mu 2, a "Leśny wojownik" to film jednak od niego dużo lepszy, a już np. w porównaniu do takiego "Hi way" to istne arcydzieło.