To zdecydowanie wyjątek w twórczości Dario Argento. To nie giallo, horror czy kryminał, ale tragikomedia osadzona w historycznych realiach.
W roku 1848 (okres tzw. Wiosny Ludów), w czasie zrywów narodowo-wyzwoleńczych zalewających ówczesną Europę, także Włochy walczyły o swą niepodległość.
Akcja filmu toczy się w ciągu pięciu dni (tytułowe "Le cinque giornate") w czasie powstania rewolucyjnego, które opanowało Mediolan. Na ulicach toczą się walki z austriackim okupantem, zdrajcy są wieszani i rozstrzeliwani, barykady na ulicach, rewolucyjne pieśni, budowane jest nowe państwo.
W tym rozgardiaszu nie do końca potrafią odnaleźć się dwaj bohaterowie, którzy nie bardzo rozumieją co się wokół dzieje, po której stronie stanąć - próbują zachować neutralność.
Wszystko to w lekkiej formie, opatrzone komediowymi gagami.
Jednak atmosfera zagęszcza się i dochodzimy do najważniejszego przesłania filmu.
Przesłania, niestety, wciąż aktualnego. Film, dzięki niemu, staje się dzisiaj bardzo aktualny.
Każdy młody, gniewny rewolucjonista, dążący do obalenia starego porządku i wprowadzenia nowego ładu, powinien ten film obejrzeć.
I pomyśleć.