Moim zdaniem, jeden ze słabszych filmów z Jaśkiem Van Damme. Trochę nudnawy, choć pod koniec się rozkręcił. Choć warsztatowo jeszcze nie najgorszy, to, wg mnie, niepotrzebnie wpleciono tu tyle scen dramatycznych, gdyż takowe nie są mocną stroną Van Damme'a. Nie wiem, jak was, ale mnie dramatyczne sceny z udziałem Van Damme'a nie wzruszają, a raczej rozśmieszają. No i ta końcówka, trochę zrypana: Arabi bez zmrużenia oka mordują wszystkich, a nagle darują życie Jaśkowi, twierdząc, że ten zasłużył na ocalenie, gdyż jest odważny. Bzdura, raczej wszyscy tam byli odważni.
p.s. może też zauważyliście słabość twórców filmu do klasycznego "Lawrence'a z Arabii". Było tu wiele scen, wyraźnie powielonych z arcydzieła Lean'a, np. uratowanie przez Jaśka wycieńczonego Guido wbrew woli dowódców czy zastrzelenie przez Jaśka osaczonego Arabami Luthera, nie mówiąc już o ujęciach w zachodzącym słońcu.