Spodziewałam się czegoś na znacznie wyższym poziomie. Całość dość naiwna, a już piosenka "Fine Romance" swoim tekstem przebiła wszystko.
Nie rozumiem, skąd tak wysokie noty; być może ze względu na fakt, że to 'stary film'. Gdyby nakręcono go w tym roku, oceny oscylowałyby, w porywach, między 5 a 6.
1 . Większość musicali jest naiwna(oczywiście oprócz Hair, Cabaret..bla bla bla)
2. Ma tak wysoką ocenę nie ze względu na fakt,że to "stary film" , a ze względu na Fred'a Astaire
1. Niestety, po tych wyjątkach, które wymieniłaś, mam zawyżoną poprzeczkę. Cóż, muszę zatem podchodzić do musicali z większą rezerwą, jednakże to chyba nie jest do końca gatunek dla mnie. Chociaż lepiej będzie, jeżeli ocenę nt. musicali ogólnie wydam po obejrzeniu większej ich liczby.
2. Fakt, to, że dobrze tańczy trzeba mu przyznać (tak samo, jak partnerująca mu Ginger Rogers).
Nie ma czegoś takiego jak "zawyżona poprzeczka". Albo się lubi taniec Freda albo nie. Ja go uwielbiam. Jest genialny. Dałabym 100 gdyby była taka ocena.
Poluję na filmy z Fredem i Ginger, gdzie mogę zobaczyć ten? Moim zdaniem i Fred i Ginger świetnie tańczą. Widziałam Freda z Judy Garland w Paradzie Wielkanocnej, genialni. Ginger widziałam w duecie z Jimmym Stewartem w Blond Niebezpieczeństwo, gdzie nie miała zbytnio jak się wykazać na polu muzycznym.
Muszę się zgodzić. Ogólnie nigdy nie lubiłem Astaire'a i Rogers, zarówno jako aktorów jak i parę (pomimo iż talent taneczny mieli). Również ich musicale są według mnie za bardzo przereklamowane i nie dorastają do pięt tym z Gene'm Kelly'm czy młodym Frankiem Sinatrą. Także "Lekkoduch" nie jest wcale świetnym filmem, ani nawet złym. Co najwyżej i co najmniej jest średni.